sobota, 30 czerwca 2007

Dlaczego ludzie tak rzadko osiągają sukces?

autorem artykułu jest Piotr Waydel


Sukces w życiu osiągają najczęściej ludzie o szerokich horyzontach, silnej potrzebie działania, myślący kreatywnie, postępujący w sposób niestandardowy. Stale poszukują nowych możliwości i nowych rozwiązań.

Tymczasem ogromna większość populacji działa w sposób standardowy. Powiela postępowanie swoich rodziców, znajomych, czy wzorców poznanych z mediów. Podstawową przyczyną tego jest wychowanie, szkoła i naturalny instynkt naśladowczy. Wydaje im się, że najłatwiej i najbezpieczniej powielać znane i sprawdzone metody.

Małe dziecko jest ciekawe świata. Pyta, docieka, próbuje różnych rozwiązań i poszukuje swojej drogi. Najczęściej jest strofowane, zbywane i sprowadzane do porządku.
W tym okresie, najczęściej pokazuje mu się również różne wzory do naśladowania typu:
Zobacz, jaki Jacuś jest grzeczny.
Poukładał zabawki, nie zadaje niepotrzebnie pytań, nie rozebrał zabawki na części, żeby zobaczyć, co w środku.
Itd.
Tłumi się w ten sposób naturalną ciekawość i kreatywność dziecka.

Jeszcze gorzej jest w szkole. Z racji bezmyślnie pojętej demokracji i równości, wszystkich niezależnie od zdolności i predyspozycji uczy się tego samego, równając poziom do najmniej zdolnych jednostek. Zwalczany przy tym jest każdy objaw indywidualnego myślenia. Wszyscy muszą myśleć i interpretować tak samo. Pełna standaryzacja.

Nacisk kładziony jest przede wszystkim na jednostronne przekazywanie konkretnego zasobu informacji od nauczyciela do ucznia. Taki sposób nauczania tworzy z ucznia bierną jednostkę z podstawowym zasobem wiadomości. Najważniejsze w takiej szkole to zaliczyć, zdać, nauczyć się na pamięć, zdobyć odpowiednią ilość punktów, a nie dogłębnie zrozumieć, żeby potrafić wykorzystać wiedzę do rozwiązywania najróżniejszych problemów, jakie przyniesie życie. Nagradzane stopniami jest wyłącznie przyswojenie, nawet bezmyślne, zadanej wiedzy i to w podanej postaci.

Nie uczy się aktywności umysłowej i kreatywności, ani podejmowania prób różnych metod rozwiązywania problemów. A przecież w życiu umiejętność skutecznego radzenia sobie w trudnych sytuacjach jest o wiele ważniejsza od wiedzy książkowej, którą zawsze można (i trzeba) uzupełniać. Nawet z myślących jednostek taka szkoła może wyprodukować ludzi, którzy potrafią tylko wykonywać polecenia, a nawet potrzebują rady jak zaplanować sobie życie.

Namacalnym dowodem tego jest niewielki odsetek osób, które podejmują samodzielne decyzje życiowe i pracują dla siebie, a nie na kogoś, kto za nich myśli i teoretycznie zabezpiecza byt. Takie szkoły nie tylko nie rozwijają kreatywności, ale niszczą ją, tak jak i próby niezależnego myślenia oraz wszelką indywidualność.

Nagrodą za punkty i stopnie jest dostawanie się do coraz wyższych szkółek, które stosują te same metody. Tylko specjalizacja jest coraz węższa.

Wyższe uczelnie zamiast wypuszczać absolwentów o szerokich horyzontach, kreatywnym myśleniu, zmotywowanych i przygotowanych do sprostania wszelkim wyzwaniom, kształcą zasobniki wąskiej wiedzy encyklopedyczno-historyczno-technicznej, które nijak się mają do potrzeb i wyzwań rynku. Tacy ludzie często nie potrafią poradzić sobie z najprostszym problemem, który wykracza poza ich wąską specjalizację i wymaga twórczego myślenia, działania i poszukiwania.

Nic dziwnego, że zamiast poszukiwać swojej drogi życia, pełnej problemów, wyzwań i sukcesów, próbują znaleźć etat w dowolnej firmie, gdzie ktoś inny będzie za nich myślał i decydował.

Pocieszeniem, wsparciem i wytłumaczeniem dla nich jest fakt, że wszyscy w otoczeniu bliższym i dalszym robią tak samo. Często nie przychodzi im nawet do głowy, że życie może wyglądać inaczej.

Wiedzy można się nauczyć z książki czy Internetu w dowolnej chwili, ale nic nie może zastąpić kreatywności i twórczego myślenia. Nic też nie zastąpi straconych szans rozwoju tych zdolności w najbardziej aktywnym okresie życia dziecka.

A przecież tak łatwo jest zorganizować dowolne zajęcia w formie połączenia zabawy, nauki i konkursów. Takie ćwiczenia zorganizowane jako twórcza burza mózgów i wykorzystujące wszelkie dostępne metody stymulacji myślenia twórczego, nawet tak proste jak sześć kapeluszy, rozwijają kreatywność, poszerzają horyzonty myślowe i pozwalają w przyszłości „wziąć się za bary” z dowolną przeciwnością losu na zasadzie, że nie ma rzeczy niemożliwych, a tylko nieodpowiednie rozwiązania.

Takie zajęcia są przydatne w każdym wieku. Nawet w przypadku już ukształtowanych i sformatowanych standardowo jednostek, wyjałowionych przez system z kreatywności, pozwalają na szersze spojrzenie i zorientowanie się, jak wiele jest możliwości i rozwiązań. Może stać się to impulsem, który zmieni całe życie.



Piotr Waydel


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl
dodajdo.com

środa, 27 czerwca 2007

Bogata Kobieta

Chcąc czy nie chcąc jestem w to wplątana. Siedzę po uszy :) Chcąc czy nie ciągle słyszę o psychologii sukcesu, pracy nad sobą, zarabianiu pieniędzy, kiedy to one na nas ciężko pracują, a nie my na nie. Chcąc czy nie, kiedyś i mnie musiało dopaść. Być żoną Michała to nie lada wyzwanie :)
W ramach wyjaśnienia- zawsze wierzyłam w to, co robi Michał. Zadziwiało mnie to z jaka pasją do tego podchodzi. Z jaką fascynacja opowiada o kolejnych niesamowitych rzeczach. Ale nigdy nie myślałam, że i ja w to się zaangażuje; że ja też będę tak zafascynowana.

A pomogło mi w tym uświadomienie sobie, że wcale nie lubię pracować o określonych godzinach, że nie chce całego swojego dnia poświęcać na zarabianie pieniędzy i nie mieć czasu dla siebie. A poza tym dotarło do mnie, że lubię długo spać i jestem leniwa :) :) :) I jeszcze jedno – nie lubię, gdy ktoś mówi mi co mam robić. Wtedy zazwyczaj robie na odwrót. Odkryć to wszystko pomógł mi Michał. W sumie wiedziałam to, ale nie widzę powodu, dla którego warto się przyznać, że jest się leniem :) I właśnie teraz już wiem, że nie mogę zajmować sie czymś, co mnie nie interesuje, bo nie przyniesie to dobrych efektów. I gdy Michał po kolejnym szkoleniu wrócił tak podekscytowany i zaczął opowiadać o inwestowaniu pieniędzy i o wszystkim czego się tam dowiedział, zauważyłam, że interesuje mnie to bardziej niż cokolwiek innego. Po czym Michał, chcąc jeszcze bardziej wcisnąć mnie w temat, kupił mi książkę......

„BOGATA KOBIETA. Poradnik inwestycyjny dla kobiet” Kim Kiyosaki

I wpadłam. Książka jest niesamowita. Czytam jak zahipnotyzowana. Jednocześnie sprawdzając w internecie kolejne rzeczy na temat inwestowania. Chcę się dowiadywać i uczyć na ten temat jeszcze więcej i więcej. Książka napisana jest tak, że czyta się ją niemalże jednym tchem. Poza tym, nie jest kolejnym „podręcznikiem” ze skomplikowanymi określeniami i terminami. Autorka opowiada jak sama zaczynała „bawić się” w inwestowanie, a poza tym zdradza kilka ważnych tajemnic, o których my kobiety nie zawsze mówimy głośno.
Zapewniam, że po przeczytaniu kilku stron, nie zostawisz już tej książki. I zaczniesz myśleć o inwestowaniu. Szczerze i gorąco polecam.

Jeśli Michał pozwoli :) - napiszę po skończeniu lektury. A teraz kawka i do czytania :):):) bo chcę być kobietą wolną i niezależną :)

Pozdrawiam,
Magda :) żona
dodajdo.com

wtorek, 26 czerwca 2007

Etat

autor: Tomekkt

Czy w dzisiejszych czasach etat wystarcza



Praca na etat jest dzisiaj marzeniem wielu tysięcy młodszych i starszych Polaków. Jest to w końcu coś „stałego” i „bezpiecznego”, coś, co daje gwarancję stałych dochodów na ustalonym poziomie- niekiedy bez jakiejkolwiek pracy ze strony pracownika.>


Wielu naszych rodaków decyduje się nawet na opuszczenie kraju i poszukiwanie szczęścia za granicą, zakładając z góry, że w Polsce „nie da się dobrze zarobić”. Mogę zgodzić się z tym twierdzeniem, ale tylko pod warunkiem, że mówimy o pracy na etat. Zgadzam się z tym, że praca „na umowę” jest w naszym kraju mało satysfakcjonująca finansowo - zwłaszcza praca biurowa czy w urzędach państwowych.


Nie potrafię jednak zrozumieć powszechnej niechęci Polaków do innych form zatrudnienia, zwłaszcza jeżeli nie jest ono związane z pracą na etat.


Jak bowiem wygląda statystyczna kariera „etatowca”. Na początku jest radość i szczęście, że mamy pracę, kilka tygodni trwa wdrożenie się do niej, zapoznanie z możliwościami awansu zawodowego i finansowego, ze stosunkami panującymi w miejscu pracy.


Z własnego doświadczenia i obserwacji wiem, że pierwsze problemy pojawiają się po kilku miesiącach (latach, tygodniach- każdy może wpisać swój własny okres czasu) kiedy to pensja zaczyna być dla nas za mała (podwyżka to raczej obce słowo dla większości naszych pracodawców), a przecież wpływu na wysokość naszego wynagrodzenia nie mamy żadnego. Zaczynamy zauważać faworyzowanie jednych pracowników kosztem innych, konkursy wygrywane przez osoby nie spełniające warunków podanych w ogłoszeniach itd., itp.


Znam dziesiątki osób, które są bardzo niezadowolone z posiadanego przez nie poziomu wynagrodzeń czy (oraz) wykonywanej pracy, ale na tym się kończy ich „bunt”. Nie podejmują żadnych działań zmierzających do zmiany istniejącego stanu rzeczy. Liczą na zmiany na lepsze, na cud, na wystąpienie sprzyjających zbiegów okoliczności, ale te mogą- i najczęściej tak jest- nigdy nie nadejść.


Niektórzy, choć bardzo nieliczni, próbują tworzyć i rozkręcać „coś” poza godzinami pracy.


Ze mną było podobnie. Pracowałem na etacie 8 lat, w kilku firmach, na różnych stanowiskach (miałem wtedy dobrą ponoć pensją jak na nasze krajowe warunki). Impulsem była dla mnie podwyżka w pracy. Podwyżka, której nie dostałem, podczas gdy dostały ją osoby, które nie zasłużyły na to bardziej ode mnie (argumentacja była taka, że skoro zarabiam więcej niż inni, to reszta musi mnie „doganiać” z zarobkach)... To była ta iskra, która zapaliła w moim umyśle pragnienie zmienienia czegoś w swoim życiu.


Doszedłem do wniosku, że nie mam już na co czekać- mam rodzinę, ponad trzydzieści lat i żadnych perspektyw na rozwój w swojej ówczesnej pracy. Już nigdy więcej– myślałem sobie- takich chwil rozczarowań, uczucia niesprawiedliwości i zniechęcenia. Co z tego, że pracowałem ciężko i długo (bynajmniej nie 8 godzin dziennie), skoro wystarczało to jedynie na podstawowe potrzeby. Na życie z dnia na dzień. Nie o tym myślałem kończąc studia i rozpoczynając swoją „karierę” zawodową.


Nie był to na pewno pierwszy impuls do działania, ale tym razem moje bojowe nastawienie nie skończyło się na myśleniu. Zacząłem działać. Zacząłem wertować portale internetowe z ogłoszeniami o pracę i proponujące różnego rodzaju „biznesy”. Spotykałem się ze znajomymi, którzy prowadzili własną działalność i którzy z lepszym lub gorszym skutkiem ale funkcjonowali na rynku. Odpowiedziałem na dziesiątki ogłoszeń prasowych i internetowych. Byłem bardzo zdesperowany i zdeterminowany żeby zmienić pracę.


Myślałem przy tym dwutorowo- chciałem zmienić pracę etatową, jednocześnie szukając czegoś, czym mógłbym zajmować się poza pracą. Okazało się, że nie znalazłem „stałej” pracy, której warunki byłyby lepsze niż te które posiadałem.


W związku z tym, mimo że mojego dotychczasowego pracodawcy miałem szczerze dosyć, postanowiłem dać sobie jeszcze rok-dwa na to, żeby przez ten czas stworzyć i rozwinąć alternatywne źródło dochodu. Wydawało mi się to idealną sytuacją dla osoby w moim położeniu.


Skupiłem się więc na poszukiwaniu zajęcia dodatkowego, które w przyszłości miało mi dać podwaliny do tak wyczekiwanej przeze mnie wolności i satysfakcji z pracy i zarobków. Szukałem więc dalej.


Minęły owe dwa lata, które wyznaczyłem sobie jako graniczny termin mojej pracy na etacie. W tym czasie próbowałem naprawdę wielu zajęć, szukając tego, które dawałoby mi satysfakcję i pieniądze. Zajmowałem się m.in. II i III filarem, pośrednictwem kredytowym, marketingiem sieciowym, sprzedażą bezpośrednią, szkoleniami. Ukończyłem kilkanaście szkoleń, które pozwoliły mi na zdobycie wiedzy, której wcześniej nie miałem, a dzięki której powoli ale systematycznie moje umiejętności sprzedażowo-marketingowo-szkoleniowe rosły.


Pracując jeszcze ciągle cały czas na etat, stawałem się coraz spokojniejszym, coraz bardziej zadowolonym z życia człowiekiem. W końcu doszedłem do takiego etapu, że nawet ewentualne zwolnienie mnie przez pracodawcę nie zmieniało nic jeżeli chodzi o moje finanse, ponieważ zarabiałem więcej pracując „dodatkowo”.


Teraz, z perspektywy czasu wiem, że było warto. Naprawdę, o wiele inaczej pracuje się na etat mając świadomość, że nie jest to jedyne źródło utrzymania. Jeżeli naprawdę chcesz zmienić coś w swoim życiu, to warto „przemóc się” i spróbować poświęcić godzinę-dwie dziennie na uzyskanie dodatkowego dochodu.


Znam ludzi, którzy od razu rzucają się „na głęboką wodę” rzucając pracę i otwierając własną działalność. Ja bałem się tak zaryzykować i poszedłem nieco okrężną drogą. Jedyne czego teraz żałuję to to, że nie zrobiłem tego wcześniej. Ale widocznie to nie był wtedy „mój czas”.

----------

Fascynują mnie zagadnienia związane z dochodem pasywnym, rozwojem osobistym i niezależnośćią finansową.

----------

Ten artykuł pochodzi z serwisu Artykularnia.pl - źródła darmowych artykułów do przedruku!

dodajdo.com

poniedziałek, 18 czerwca 2007

To była jedna z moich lepszych inwestycji.

Cześć,

długo zastanawiałem się przed podjęciem tej decyzji. W końcu, to nie mała kwota. Ale chęć poznania możliwości, zarobienia tylu pieniędzy nie dawała mi spokoju. Drążyłem temat. Miałem troszkę szczęścia, ponieważ wiedziałem, że mój znajomy z warsztatów "Master Copywriting" już w to zainwestował. Pozostało mi tylko poprosić go o opinię. Zobacz co mi napisał:

----------------------------------------------------
Witaj Michale,

nie wiem, czy moja opinia nt. tego szkolenia będzie obiektywna, ponieważ było ono pierwszym, gdy zacząłem mieć coraz bardziej dość swojej pracy wśród politycznych przeciwników prywatyzacji Zakładów Azotowych w Tarnowie-Mościcach i Zakładów Azotowych Kędzierzyn.
Na szkolenie do A. Fesnaka i F. Staniszewskiego trafiłem w sierpniu 2006 r. Wtedy jeszcze nic nie wiedziałem o zagadnieniach praktycznego stosowania ekonomii, więc szkolenie było dla mnie przełomowym.

Na tym szkoleniu byłem wyrodkiem na państwowej posadzie, bo praktycznie wszyscy mieli swoje firmy i właściwie chcieli się nauczyć, jak inwestować pieniądze w nieruchomości.
Trochę później dowiedziałem się, że byli też ludzie, którzy wśród uczestników robili obserwacje, kogo wyłuskać do współpracy lub pracy dla swojej firmy.

Na szkoleniu nie straciłem. Za te 1800 zł zrozumiałem, jak funkcjonują kredyty, kupiłem mieszkanie, na którym powinienem wyjść "na czysto" prawie 30000 zł, a więc mam przebitkę jakieś 15:1. Jestem pewien, że to nie ostatnia moja transakcja w nieruchomościach.

Na szkoleniu poznałem generalną zasadę biznesu, o której nie wiedziałem: inwestujemy pieniądze cudze, a nie swoje. Wbrew pozorom jest to bardzo ważna dla mnie nauka i choćby z tego powodu uważam, że szkolenie warte było tych pieniędzy.

Wiedza i doświadczenie wyniesione z tego seminarium pozwoliły mi zaoszczędzić kilkadziesiąt tysięcy złotych na kredycie, który brałem na swoją pierwszą inwestycję.

Gdy wyciągasz kalkulator finansowy i zaczynasz się nie zgadzać z przedstawicielem banku co do wysokości odsetek i opłat, to tamten mięknie, bo nie jest na taką sytuację przygotowany.

Dzięki szkoleniu poznałem też kilkoro ciekawych ludzi. Mogę więc stwierdzić z pełnym przekonaniem, że dla mnie było to bardzo opłacalne przedsięwzięcie.

Z radosnym pozdrowieniem

Jerzy Kostowski
www.szansadlaciebie.pl

----------------------------------------------------

Po takiej rekomendacji nie miałem już żadnych oporów.
Odrazu wpłaciłem kasę.
Udało mi się jednak zaoszczędzić połowę kwoty.
Ty też możesz mieć możliwość uczestnictwa w tym seminarium za pół ceny.
W moim przypadku Urząd Gminy zasponsorował mi połowę, ponieważ wszystkim swoim pracownikom zwracają 50% poniesionych kosztów na edukację.

Poproś swojego pracodawcę o dofinansowanie.

Co możesz zrobić z zaoszczędzonymi pieniędzmi (935zł) ?

Wpłać je na fundusz inwestycyjny oprocentowany na 20% w skali roku i dokładaj co miesiąc po 200zł. Najlepiej zrobić jakieś stałe zlecenie przelewu. Następnie zapomnij o tym koncie na następne 30 lat. Po upływie tego czasu zajrzyj na konto i uśmiechnij się, bo masz tam tylko 4.954.573,86zł.
Dlaczego tylko?

Bo wpłacając 600 zł miesięcznie możesz zarobić aż 17.000.000zł ... ;)

Prawda, że fajnie? :)

Takie sumy naprawdę otwierają oczy. Jestem wdzięczny Andrzejowi i Frankowi, że robią coś tak wspaniałego za tak naprawdę, marne grosze, bo czym jest 1870 zł w porównaniu z 5 mln ??? A dodatkowo, liczenie tego na kalkulatorze finansowym, który jest wliczony w cenę seminarium, zajmuje ok 10 sek.


Pozdrawiam najserdeczniej jak tylko potrafię
Michał Batorowicz

PS. Andrzej i Franek to wspaniali ludzie. Posiadają rewelacyjne poczucie humoru. Na seminarium uzupełniają się na wzajem. Franek emanuje wielkim spokojem, bardzo przyjemnie się jego słucha. Andrzej zaś to wielki temperament. Podczas obcowania z nimi człowiek podnosi swoją wartość, która utrzymuje się bardzo długo, jeśli nie do końca.

PS2. Szczegóły seminarium możesz poznać klikając tu --> Seminarium
albo wejdź na stronę: http://www.kursy-finansowe.pl/?tra=4677953a8354d
dodajdo.com

wtorek, 12 czerwca 2007

Skoro już o pieniądzach...

Zacząłem troszkę poważniej myśleć o przyszłości. Biorę we własne ręce przyszłość swoją i mojej rodziny.
Wiem, że trzeba się kształcić całe życie.
Dlatego będę uczestnikiem seminarium "W jaki sposób sfinansować zakup nieruchomości z minimalnym lub zerowym wkładem? - edycja XXXI '07" . Mam zamiar zdobyć tam niezbędne umiejętności, aby zacząć przygodę z inwestowaniem.

W drodze do sukcesu trzeba ciągle się rozwijać i kształcić. Zapamiętaj to:
rozwijaj swoją inteligencję finansową.

Dla tych, którzy na serio myślą o swojej przyszłości i wolą żeby pieniądze pracowały na nich a nie na odwrót, polecam ciekawe książki i grę CASHFLOW Roberta Kiyosaki
dodajdo.com

Pieniądze i Szczęście

W dzisiejszym artykule chciałbym poruszyć temat pieniędzy. A raczej szczęścia i pieniędzy.

Czy pieniądze dają szczęście? Czy bez pieniędzy można być szczęśliwym?

Niektórzy twierdzą, że pieniądze i szczęście to wręcz dwie wykluczające się rzeczy.


Prawda jest taka:

Pieniądze są bardzo ważne w naszym życiu. Bardzo ułatwiają naszą egzystencję. Wyobraź sobie sytuację, gdyby nie było pieniędzy..... Musielibyśmy wymieniać się towarami. A to dość uciążliwe jak sądzę. Dlatego pieniądze to wspaniały wynalazek. Oczywiście, wszystko jest dobre, co jest w dobrych rękach. Są ludzie, którzy nie potrafią zarządzać pieniędzmi, jak to się mówi – pieniądze się ich nie trzymają. Nie potrafią oszczędzać, a gdy dostaną zastrzyk dużej kasy, wydają bez zastanowienia, nie zauważając nawet kiedy i jak stracili wszystko. Są też ludzie, którzy pod wpływem pieniędzy bardzo się zmieniają. Stają się zarozumiali i skąpi. Stają się po prostu źli. Pieniądze wymagają mądrego właściciela. Wtedy zostają przy nim i nie wpływają źle na jego życie.


Z mojego punktu widzenia pieniądze same w sobie nie dają szczęścia. Ale to, co możesz za nie kupić to już całkiem inna sprawa. Wyobraź sobie taką sytuację, gdy leżysz gdzieś na plaży, obok Ciebie bliska osoba. Jesteś w stanie spełnić jej każde życzenie. Oboje jesteście szczęśliwi.

Kolejna sytuacja. Jedziesz starym samochodem do pracy czy gdziekolwiek indziej. Oczywiście jest gorąco, nie masz klimatyzacji, temperatura w chłodnicy niebezpiecznie rośnie, a w dodatku w silniku zaczyna coś podejrzanie stukać. Czy nie czułbyś się szczęśliwszym, gdybyś miał tyle pieniędzy, żeby kupić sobie nowe auto prosto z salonu? Twoja rodzina też byłaby szczęśliwsza, ponieważ byłbyś wcześniej w domu, bo prawdopodobnie to stukanie okazało się poważniejsze niż myślałeś.


Co z tego wynika? Zarabiaj jak najwięcej i nie patrz na to co mówią inni, że bogaci to źli ludzie. Ja bym powiedział, że bogaci są nawet lepszymi ludźmi. Mądrzy ludzie nie zadręczają nikogo swoimi problemami i nikomu nie zazdroszczą, a jak wiadomo ta energia jest zaraźliwa. Bogaci przeznaczają więcej pieniędzy na cele charytatywne. Bez pieniędzy nie dałoby się wykarmić biednych dzieci i nie można by było kupić im ubrań.

Ciężko jest się przestawić na takie myślenie. Sam kiedyś toczyłem wewnętrzną wojnę pt. „Czy będąc bogatym, mogę być dobrym i szczęśliwym” . W końcu odnalazłem odpowiedź na to nurtujące mnie pytanie, a brzmi ona „TAK”. Jednak zanim poznałem odpowiedź musiałem przeczytać kilka mądrych książek.


Jeszcze raz powtarzam:

Trzeba być mądrym, żeby być szczęśliwie bogatym. Wtedy osiągniesz sukces na całej linii.

dodajdo.com

sobota, 2 czerwca 2007

Opuść strefę komfortu.

Tak, tak dobrze przeczytałeś. Jeśli chcesz osiągnąć szczęście i niezależność finansową, musisz opuścić strefę komfortu.

Komfort zabija! Jeśli w życiu masz takie cele jak wygoda i komfort, to nie najlepiej widzę twoją przyszłość. Masz za to zagwarantowane dwie rzeczy. Pierwsza z nich to: nigdy nie będziesz bogaty. Druga to: nigdy nie będziesz szczęśliwy. Szczęścia nie można osiągnąć bez wcześniejszych poświęceń lub wyrzeczeń. Poświęć chwilowe przyjemności na ciężką pracę nad sobą aby w przyszłości dało to o wiele większe plony. Bądź dobrym gospodarzem samego siebie. Opuść strefę komfortu dzisiaj aby w przyszłości czerpać z tego ogromne korzyści. Szczęście przychodzi wtedy, gdy jesteśmy w swoim naturalnym stanie wzrostu i wykorzystujemy cały swój potencjał.

PS. Mała rada dla Ciebie. Jeśli będziesz tylko czytał te artykuły i nie stosował ich w życiu, to uwierz mi, nic w Twoim życiu się nie zmieni. Ponadto czytaj dużo książek.
dodajdo.com

Żona o mnie ;)

Michał poprosił mnie o napisanie jego krótkiej charakterystyki..... tylko jak go scharakteryzować w kilku zdaniach? To wydawało mi się niemożliwe! Ale spróbowałam.

Krótko napisałabym, że jest wspaniałym człowiekiem. I to by wystarczyło :) Ma w głowie tyle niezwykłych pomysłów i tyle zaskakujących myśli, że nawet ja nie wiem skąd on je bierze.... :) Odkąd zajmuje się psychologią sukcesu zmienił się. Jest jeszcze bardziej ambitny i zdobywa wszystko, co tylko zaplanuje. To naprawdę niesamowite, ale taki jest. Jest ciekawy całego świata i chce wiedzieć wszystko o wszystkim. A przede wszystkim chce zdobyć wszystko. W dobrym znaczeniu tego określenia. Chce, żebyśmy byli szczęśliwi i dlatego pracuje nad sobą non stop. Jest dobry w tym co robi. Zajmując się motywacją, psychologią sukcesu, robi to, co lubi i wychodzi mu to niesamowicie. Zadziwia mnie po tysiąc razy dziennie swoimi przemyśleniami i kolejnymi niezwykłymi pomysłami. To wyjątkowy człowiek, który chce osiągnąć w życiu bardzo wiele.

A przede wszystkim to wspaniały mąż i przyjaciel.

Magda :) żona