środa, 31 października 2007

Jesteś zaprogramowany finansowo, czy tego chcesz czy nie – schemat finansowy

Czy zastanawiałeś się kiedykolwiek dlaczego akurat tak, a nie inaczej układa się Twoje finansowe życie? Skąd bierze się to, że ile byś nie zarobił to tyle wydasz? Że zawsze Ci brakuje? Że nie potrafisz poradzić sobie z długami? A nawet gdy już z nich wyjdziesz za chwile pojawiają się nowe...? Czy nie znasz myśli: dlaczego ja nie potrafię tak jak on? Czemu on umie tyle zarabiać? Skąd u niego taka pewna ręka do pieniędzy?

To Twój schemat finansowy. Działasz tak podświadomie. Składa się na to kombinacja Twoich myśli, uczuć i działań w odniesieniu do pieniędzy. W jaki sposób tworzysz swój schemat finansowy? Nigdy o tym nie myślałeś, prawda? Ale mówiąc prosto i krótko jest on tym, co pamiętasz z dzieciństwa. Są to informacje, którymi byłeś „faszerowany”, gdy byłeś dzieckiem. Nieświadomie stworzyłeś sobie własną wizję pieniądza, zarabiania, wydawania, oszczędzania. Zostałeś zaprogramowany. Większość ludzi przez rodziców, przyjaciół, osoby, z którymi najczęściej przebywały, autorytety, nauczycieli czy media lub kulturę.

Wszystko to dotyczy mnie, Ciebie, każdego. Nauczono nas jak myśleć i postępować w kwestiach finansowych. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie fakt, że nie każdy miał dobrego nauczyciela. Zostaliśmy uwarunkowani, reagujemy automatycznie i często nieświadomie. Teraz sęk w tym, żeby to odkryć i zainterweniować; skorygować głęboko zakorzenione myślenie na temat pieniędzy.

Zastanów się, co słyszałeś na temat pieniędzy, gdy byłeś dzieckiem, bo właśnie to może tworzyć Twój schemat i rządzić Twoim życiem finansowym. Pewien mężczyzna zwierzył się na forum, że gdy był mały jego mama ciągle powtarzała, że bogaci są chciwi, że żyją kosztem biednych. Nic dziwnego, że zaprogramowany chłopiec jako dorosły był spłukany. Jego podświadomość ciągle mu powtarzała: bogaty = chciwy, a chciwy = zły. Pragnął akceptacji matki, a jej przekonania to to, że nie akceptuje ludzi bogatych.

Musisz zrozumieć, skąd bierze się Twój sposób myślenia. Musisz się mu przyjrzeć i zdecydować czy jest dobry czy zły. Czy warto dalej żyć w nieświadomości, czy już czas na zmiany.
Artykuł ten powstał na podstawie kilku pierwszych stron książki „Bogaty albo biedny – po prostu różni mentalnie” T. Harva Eker'a. Niesamowita i wciągająca lektura, a przede wszystkim ujawniająca prawdy, które są w każdym z nas. Czytając, co chwilę powtarzasz- „Rany, to przecież o mnie! To takie oczywiste, a nigdy o tym nie wiedziałem!” Gorąco polecam. A jeśli potrzebujesz więcej zachęty, zapraszam niedługo do kolejnych artykułów z tej serii.

Pozdrawiam, Magda B.
dodajdo.com

poniedziałek, 24 września 2007

Ostatni dzień Twojego życia cz.I/II

autorem artykułu jest Nikodem Marszałek



„Celem każdej istoty ludzkiej jest osiągnąć to, co zakryte zostało przez codzienną rutynę”

Nikodem Marszałek



Możesz nie wierzyć w przytoczoną niżej historię i powiedzieć – to fikcja. I wiesz co? - masz rację. Jeśli wierzysz, że to stało się naprawdę - też masz rację. Dla mnie nie ma to żadnego znaczenia, jednakże będzie to dla Ciebie istotne dopiero w dalekiej przyszłości.

Dzisiaj moje życie jest zupełnie inne. Może życie samo w sobie jest takie samo, ale ja każdego dnia działam, myślę i zachowuję się jakby to był ostatni dzień mojego życia, bo kiedyś wierzyłem, że tak właśnie jest.



Po kolejnym powrocie z długiej podróży przepełnionej nauką, zdobywaniem doświadczenia i medytacjami w ciszy, myślałem nad ludźmi, których poznałem: Portugalczycy, Hiszpanie, Irlandczycy, Anglicy, Francuzi oraz Szwajcarzy byli tak blisko, a jednak daleko (ze swoim myśleniem, podejściem do życia oraz wyznawanymi wartościami), budzili mój zachwyt, ale także wątpliwość: co w Europie nas tak bardzo różni? Ja nie widzę różnic, więc dlaczego tak często się o nich mówi.

Po tygodniu przebywania w domu, pewnej nocy obudziłem się zlany potem, okazało się, że mam gorączkę. Rano wystąpił katar i bóle głowy nie do wytrzymania.

Znajomy ordynator szpitala przed każdym mym wyjazdem powtarzał:

- Zaszczep się i zabierz ze sobą kilka leków.

- Oczywiście Grzesiu, dzięki, ale przecież wiesz, że sprowadzam naturalne witaminy z USA, nic nie może się stać.

- To nic Ci nie pomoże, jeśli wirus Cię zaatakuje.

- Nie Grzesiu, dzięki.

Po tygodniu żona przekonała mnie, aby pójść do lekarza.

Lekarz stwierdził zapalenie gardła i zwykły katar:

- Kilka leków wspomagających, antybiotyk i będzie pan zdrów - rzekł kierownik przychodni.

Po dwóch tygodniach z powodu nasilających się bólów głowy, duszności oraz kaszlu, byłem zmuszony do ponownej wizyty.

- Witam pana. Stan się pogorszył? Musi pan dostać mocniejsze leki, dobrze się pan czuł, nie było wymiotów?

- Panie doktorze wymiocin nie było, ale nie czuję się dobrze.

- Proszę tutaj są nowe lekarstwa i antybiotyk.

- Doktorze, będę z panem szczery: nie mogę myśleć, spać w nocy, gdzieś się ulotniła bystrość umysłu.

- Jest pan młody, będzie pan zdrowy, te leki na pewno panu pomogą.

- Może jakieś skierowanie na specjalistyczne badanie?

- Proszę pana, czy podważa pan moją diagnozę? Jeśli choroba nie ustąpi, proszę przyjść za dwa tygodnie.

- Nie podważam, ale stać mnie żeby opłacić sobie wszystkie badania, proszę dać mi skierowanie albo powiedzieć co należy zrobić w tej sytuacji, to już trwa prawie miesiąc i czuję się coraz słabszy, jak bym miał 80 lat (chociaż patrząc na moją 87 letnią babcię, która biega i jest w pełni sił, czuję się jak 200 letni mężczyzna).

- Nie wątpię, ale proszę się nie przejmować, będzie lepiej.(zaciskając usta wyszedłem)



Od pierwszej wizyty minął miesiąc, poszedłem trzeci raz do lekarza z tymi samymi dolegliwościami: ogromnym bólem głowy, dusznościami i atakami kaszlu. Tym razem w myśl: „jeśli coś zdarza się raz, jest małe prawdopodobieństwo, że zdarzy się drugi, ale jeśli coś zdarza się dwa razy jest duże prawdopodobieństwo, że zdarzy się i trzeci raz.” Poszedłem do innego lekarza w tej samej przychodni:

- Pan nie może tu być, to jest trzecia wizyta, proszę pójść do swojego lekarza!

- Jestem u pani widocznie z jakiegoś powodu, pani wie jakiego!

- Dobrze, proszę nie filozofować, co panu dolega?

- Zakończyłem właśnie którąś z kolei kurację lekami, a głowa mnie nadal boli, kaszlę, czasem nie mogę wziąć oddechu, czuję się zmęczony i nie potrafię myśleć, schudłem 8 kilogramów.

- Czy kierownik zlecił panu zrobienie podstawowych badań?

- Nie pani doktor.

- Więc czy może pan kupić lekki homeopatyczne? Nie chcę pana truć ponownie chemią.

- Oczywiście, dziękuję.

- Proszę przyjść za tydzień na kontrolę, ale koniecznie do mnie!

W tym czasie przyjaciel Grzegorz dowiedział się, że byłem u każdego lekarza tylko nie u niego.

- Duma Cię rozpiera? Dlaczego nie mówisz, że tak długo chorujesz?

- Grzegorz, dzięki już prawie jestem zdrowy.

- Tak, a spirometr był? Prześwietlenie, badanie krwi?

- Nie, nie, dostałem leki, tym razem homeopatyczne. Chyba jest lepiej.

- Musisz mieć zrobione kompleksowe badania, bo nigdy nie wyzdrowiejesz.

Prawdopodobnie po reakcji przyjaciela, wchodząc na umówioną kontrolę do pani doktor usłyszałem:

- Proszę przejść do pana kierownika, on pana zbada.



U kierownika.

- Panie Marszałek, proszę, tu jest skierowanie na prześwietlenie płuc, teraz zrobimy spirometr, badanie krwi oraz pójdzie pan do laryngologa i będzie pan miał zrobione wymazy.

- To wszystko dzisiaj? Co się stało?

- Pan sobie oczywiście żartuje, proszę tutaj są skierowania. Jak odbierze pan wyniki, proszę przyjść do mnie. I wie pan - nie lubię jak pacjent chodzi po całej przychodni i mi umniejsza.

- Słucham, to jakieś nieporozumienie.

- Do widzenia panu.

Usiadłem w przychodni i pomyślałem. To jest jakiś cud? Dlaczego kierownik przychodni skierował mnie na badania, gdzie nowe leki? Zadzwoniłem do Grzegorza, aby dowiedzieć się, czy cud nie był stworzony przez przyjaciół:

- Słuchaj czy interweniowałeś w przychodni, w której próbuję się wyleczyć?

- Nie, czekałem kiedy pojawisz się u mnie? Twoja żona zadzwoniła do waszego prawnika!

- Prawnika powiadasz, no to będzie kłopot.

Po dwóch tygodniach, mając wszystkie wyniki w ręku, spotkałem się ponownie z kierownikiem przychodni. To, co usłyszałem zmieniło mój obraz świata, a raczej jego chwilowe postrzeganie:

- Jest o panu głośno w naszej przychodni panie Marszałek.

- Proszę do mnie mówić Niko, panie… Jasiu.

- Doktorze proszę, wracając do pana wyników, czy konsultował się pan z kimś z zewnątrz?

- Nie doktorze.

(po krótkiej chwili, oglądając wyniki, doktor wyszedł i wrócił z drugim lekarzem)

- No, niestety mamy złe wiadomości.

- Nie rozumiem.

- Wie pan, nawet panu pieniądze nie pomogą.

- Czy ja panu coś zrobiłem, panie Jasiu?

- Jest pan niecierpliwy i nie wierzy w lekarzy, którzy pana leczą.

- Leczą to wielkie słowo panie Jasiu. Rozumiem, że źle została odebrana moja trzecia wizyta u pana pracownika. Doktor wie, że kaszlę ponad dwa miesiące (może nawet dłużej, moje wyjazdy i przebywanie wśród różnych kultur mogły spowodować moją chorobę). Dzisiaj, po dwóch miesiącach siedzę tutaj, słaby, ale mający wolę i chęć życia.

- To dobrze, że ma pan wolę życia, bo panu już go dużo nie zostało.



- Słucham? Mści się pan, małżonka pana zostawiła? Prowadzę prywatne konsultacje, zapraszam!

- Niech pan posłucha. To jest specjalista z naszej przychodni, on wszystko wyjaśni. Już mając połowę pana wyników spekulowaliśmy co panu dolega.

- Mieliście problem? Myślałem, że lekarz wie co robi?

- Wie pan co to jest przewlekła obturacyjna płuc?

- Jasiu, czy ja się pytam co oznacza neutrino mionowe?

- Ja panu przekazuję istotną, wręcz śmiertelną wiadomość, a pan nic sobie z tego nie robi.

- Mam taki zwyczaj, na razie ta informacja nie oznacza dla mnie nic, bo nie jest potwierdzona w żaden sposób.

- Jak to nie jest potwierdzona? Wie pan nie miałem takiego przypadku już od 20 lat. Proszę pana, są dwie przyczyny, jedna z nich to genetycznie obciążone płuca. Czy pana ojciec miał problem z płucami w pana wieku?

- Tak zgadza się, leżał w szpitalu właśnie na płuca.

- To jest jedna sprawa, druga to niedobór antytrypsyny, która niszczy pewne enzymy. Dostanie pan skierowanie do lekarza specjalisty i proszę się przygotować na długi pobyt w szpitalu.

- Mój stan będzie się pogarszał?

- Drogi panie Niko, nie wiem. Nie potrafimy wyleczyć tej choroby, nie wiemy dużo o niej, wiemy, że jest śmiertelna i są pewne leki, które przedłużają życie, ale wszystko jest w fazie badań.

- Pan doktor oczywiście żartuje i to jest efekt urażonej dumy?

- Proszę spotkać się z tym konkretnym specjalistą, on już będzie miał pana kartotekę.

- Tak też uczynię Jasiu!



Po wyjściu usiadłem w holu i zacząłem myśleć. Doktor podał mało faktów i informacji, zadzwoniłem od razu do Grzegorza:

- Grzegorz, kierownik powiedział mi, że mam jakąś obturację płucną.

- To jest poważna diagnoza, zresztą nie mógł jej podać lekarz w przychodni chyba, że… Ty nigdy nie paliłeś, to niemożliwe. Przyjedź do mnie z tymi wynikami.

- Dostałem również skierowanie do specjalisty [nazwisko], co o nim myślisz?

- Osobiście nie znam, jednak to dobry specjalista. Zaraz jak będziesz coś więcej wiedział, zadzwoń do mnie.

Na drugi dzień, będąc u lekarza specjalisty, wszystko się powtórzyło z większą ilością danych i informacji. Idealnie zostałem przekonany, że umrę.

Dano mi oczywiście szansę - leki, które kosztują kilka tysięcy złotych, a tak naprawdę nie działają.

- Panie doktorze ciężko mi się oddycha, cały czas kaszlę. Już prawie dwa miesiące jestem wyłączony z jakiejkolwiek działalności społecznej.

- Proszę jutro przyjechać do nas na oddział, będzie pan leżał z chorymi śmiertelnie. Wie pan, ja nic nie będę ukrywał, samopoczucie to jest najmniejszy z pana problemów. Ten stan będzie się pogarszał, uprzedzając pana pytanie nie wiemy jak długo, może 3 miesiące, pół roku, może kilka lat?

- Sugeruje pan, że nie jestem w stanie racjonalnie i błyskotliwie myśleć i będzie to trwało do końca moich dni? Przecież jesteście lekarzami na miłość boską.

- Lekarzami tak, ale nie Bogami. Przykro mi.

Wyszedłem trzaskając drzwiami. Wsiadając do samochodu puściłem radio na cały głos. Tak pierwsze, ważne skojarzenie zostało zapamiętane przez utwór muzyczny „Luminous – Make it happen”, a następnie „Lascia” z albumu Cafe Del Mar Aria vol.3. Chyba siedziałem w samochodzie zbyt długo, bo podjechał patrol policji. „No tak” - pomyślałem, „nawet człowiek nie może pomyśleć, rozczulić się, przekląć siebie i Stwórcę”.

Panowie po krótkiej rozmowie zrozumieli moją sytuację i odjechali. „Mój koniec ma być rozmyślaniem o końcu? Przecież ja jeszcze nie zacząłem. Hej, chwila, czy tu czasem nie ma Szymona Majewskiego i kamer? Chcą zabić największego optymistę w Polsce? Tak, to jest jakiś test!” Niestety nie było kamer, były przekonywujące mnie fakty, wykresy i analizy dwóch lekarzy oraz choroba, która dawała o sobie znać.



c.d.n.


--

Odrodzenie Feniksa

Motywacja bez granic




Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl
dodajdo.com

sobota, 8 września 2007

Czarne nieznane drzwi

autorem artykułu jest Nikodem Marszałek



„Człowiek biedny to człowiek bez celu,

bez możliwości nauki i bez chęci do zmian”
Nikodem Marszałek


Usłyszałem kiedyś pewne opowiadanie, które przedstawiało pewnego sędzięgo, który żył na Dzikim Zachodzie. Miał on dziwny zwyczaj, każdemu kryminaliście, którego skazywał na powieszenie, dawał wybór: szubienica albo czarne, nieznane drzwi. Kiedy nadchodził czas egzekucji, sędzia ów zawsze kierował do skazanego takie słowa: „Co wybierasz – szubienicę czy czarne, nieznane drzwi?” Prawie każdy, któremu to proponował wybierał sznur. Pewnego dnia szeryf zapytał: „Dlaczego wszyscy wybierają powieszenie, zamiast tych czarnych drzwi?”. Sędzia odpowiedział: „Oni zawsze wybierają coś znanego, wolą to od nieznanego. Ludzie boją się czegoś, czego nie znają. Ja dałem im wybór”. „Co takiego jest za tymi drzwiami?” - zapytał się szeryf. „Wolność” - odpowiedział sędzia - „ale bardzo mało ludzi jest dostatecznie odważna, aby wybrać drogę do nieznanego”.

Czy jesteś dostatecznie silny, odważny? Dlaczego tak bardzo boimy się czarnych, nieznanych drzwi? Czy nie nasuwa Ci się myśl, że często wybieramy przeciętność, gdy wystarczy przekroczyć czarne, nieznane drzwi, za którymi mogą znajdować się niewyobrażalne przygody, bogactwa, przyjaźnie. Ile to milionów ludzi wybiera konformizm, nie zbliżając się nawet do czarnych, wielkich drzwi. Oczywiście drzwi są symbolem naszego strachu przed nieznanym i obcym. Dla sędziego wybór był oczywisty, ale on wiedział co znajduję się za drzwiami. Pytanie do Ciebie – czy wiesz, co znajduję się za Twoją strefą komfortu i wpływu?

Pamiętasz gdy chciałeś zrobić coś nowego, czy zdarzało Ci się powiedzieć: boję się tego, nie wiem jak sobie poradzę, teraz mam rodzinę nie chcę jej narażać na zmiany, to może być ryzykowne. Aby wydostać się z tej pułapki zadaj sobie inne pytanie: skąd wiesz o tym wszystkim? Jeśli już masz fobie, obawy przed stratą, to lepiej doświadczyć tego teraz, czy może za 5,10,15 lub 20 lat? Co złego stanie się jeśli Ci się nie uda? To ważne pytanie. Używając ołówka napisz, co najgorszego wydarzy się jeśli się nie uda. Wszystkie Twoje lęki i obawy nagle znikną.

Czy gdybyś wiedział, że osiągniesz swoje cele, podjąłbyś decyzję już teraz? Co zyskasz jako człowiek? Jakie zyski osiągnie Twoja rodzina?

Studiując biografie znanych osobistości można wywnioskować wiele, a najważniejszą wskazówką jest to krótkie zdanie: „Skacz, działaj po prostu, zrób to”. Slogan reklamowy firmy Nike brzmi: „Just do it”.


Jak myślisz ile osób na nagrobku ma wyryte zdanie:


Tu spoczywa ten, który nigdy nie próbował: urodził się 1960 roku, umarł 1990, został pochowany w 2007”


Pomyśl ile książek, filmów, piosenek, wierszy, występów, biznesów, znajomości nie zostało stworzonych, bo wybieraliśmy stryczek. Życie nie byłoby ekscytujące, gdybyśmy za każdym razem wiedzieli co nas czeka za „czarnymi, nieznanymi drzwiami”.

To, że Ci nie wyszło nie ma znaczenia; to, że Ci nie wyjdzie drugi raz też nie ma znaczenia, jedno co ma znaczenie - Twoja kolejna próba.

Pewien magnat medialny powiedział:

„Nie ma znaczenia ile razy ponosisz porażki, bo one muszą wystąpić, natomiast ma znaczenie twoja odpowiedź na te przeciwności losu”.

Są to święte słowa w piśmie zwanym „spełnienie”. Zauważyłeś z pewnością sukces dzisiejszych gwiazd, ja również, ale to, co mnie zainspirowało, to ilość porażek i rozczarowań, przez które musiały przejść. O czym to świadczy? O ludzkiej wytrwałości, a nie o szczęściu jakie miały. Mówiąc: „Ten to miał szczęście” mamy na myśli, że szczęściem było, że nie zrezygnował. Miał szczęście, że nie posłuchał rad widzów i ludzi, którzy dawno się poddali.

Ile ludzi żyje dziś w lęku?! Pamiętasz jak w „Odrodzeniu Feniksa” napisałem o trzech lękach. Tutaj mam na myśli inny lęk, wewnętrzny. Czy to strach przed porażką, strach przed wyśmianiem?! Większość ludzi ciągle się czegoś boi. Dwa naturalne lęki to: lęk przed hałasem i upadkiem, reszta jest uwarunkowaniem z dzieciństwa i kolejnych dni. Z punktu widzenia dziecka ten strach jest uzasadniony, ale odpowiedz mi, co robi cała rzesza innych, negatywnych uczuć?

Wypisz już teraz co najgorszego może się stać jeśli:

1. Wszyscy wokół będą się z Ciebie śmiać:

a) ze mnie jako osoby: ....

b) z moich słów, czynów, pracy: ....


Odp. Czy te osoby są godne Twojej miłości, zaangażowania i myśli? Czy Ty postąpiłbyś tak samo na ich miejscu?


2. Co jeśli ten biznes się nie uda i stracę wszystkie oszczędności? Co będę musiał dalej robić, a z czego zrezygnować?

a)....



Odp. Co zyskam jako człowiek na tym doświadczeniu? Czego się nauczę? Jak to wpłynie na moją przyszłość w tym kierunku? Co zmienię natychmiast?

Jednym, dobrym pytaniem możesz zmienić wszystkie swoje emocje i myśli. I co się okazuje, to wcale nie jest takie straszne jak pierwotnie Ci się wydawało. W parze z „lękiem” idzie jego większy brat, który ma na imię „możliwość”. Nieefektywnym pytaniem jest: „Czy mam wyruszyć w podróż odczuwając lęk?” Możesz oczywiście dalej siedzieć i wyobrażać sobie, jak byłoby fajnie gdyby... i czekać na okazję lub szansę, która może pojawi się w przyszłości. Wielu ludzi wzmacnia lęk wykorzystując wizualizacje. Dlaczego tak jest, że skupiamy się na strachu, zamiast na zyskach z jego pokonania.

Zakończę ten artykuł historią generała Stonewalla Jackson’a:

„W czasie wojny secesyjnej odbywał on pewnego wieczoru naradę ze swymi generałami. Planował śmiały wypad bojowy do doliny Shenandoah. Pod względem strategicznym był to błyskotliwy plan. Wprawdzie ryzyko było poważne, lecz istniała szansa odniesienia zwycięstwa. W trakcie podsumowania spotkania jeden z generałów powiedział:

- „Generale Jackson, obawiam się tego planu. Boję się, że go nie zrealizujemy”.

Jak głosi historia, Jackson wstał, położył dłoń na ramieniu swego podwładnego i rzekł:

- „Nigdy nie przyjmuj rad od swych obaw, generale. Nigdy nie radź się swego strachu.”





Do zobaczenia na szczycie

Nikodem Marszałek


--

Odrodzenie Feniksa

Motywacja bez granic


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl
dodajdo.com

wtorek, 4 września 2007

Dwa niezwykle ważne prawa.

Zrozumienie i zastosowanie w życiu dwóch praw, o
których przeczytasz w tym numerze biuletynu może
zdecydować o poczuciu szczęścia lub nieszczęścia.
O sukcesie lub porażce...

Zacznijmy od prawa zwanego "The Law of
Correspondence". Mówi ono, że cokolwiek istnieje w
Twoim otoczeniu jest jednocześnie jakby odbiciem
tego, co zaistniało wcześniej w Twojej głowie (bez
względu na to, czy zdajesz sobie z tego sprawę,
czy jest to podświadome).

Pomijając już wszystkie choroby wywoływane przez
stres (czyli de facto pewien stan umysłu),
działanie tego prawa można obserwować choćby w
kontaktach z innymi ludźmi. Jeśli jesteśmy mili,
pozytywnie nastawieni, to taką właśnie reakcję
wywołujemy w innych ludziach (w znacznej
większości przypadków). Jeśli nasze podejście jest
oschłe, negatywne - tacy też stają się ludzie, z
którymi się komunikujemy.

Na tej samej zasadzie, nasze przekonania (choćby
te tkwiące głęboko w podświadomości) przekładają
się na to, czego doświadczamy w życiu. Jeśli dana
osoba z jednej strony chce się wzbogacić, z
drugiej jednak wierzy, że wszyscy bogaci to
złodzieje i żerujący na biedzie innych
wyzyskiwacze - może się okazać, że to drugie
przekonanie będzie silniejsze i będzie sabotowało
wspomniane wcześniej pragnienie bogacenia się.

Podsumowując - zmieniając przekonania/myślenie
zmieniamy naszą rzeczywistość. Pozytywne podejście
do życia i innych ludzi powoduje, że świat wydaje
nam się bardziej pozytywny - podświadomość szuka
jakichś "dowodów" na potwierdzenie naszego
przekonania o tym, że świat jest dobry - i łatwo
je znajduje. Działa to też w drugą stronę, ale
tego akurat nie polecam stosować ;)

To my, na podstawie naszych przekonań decydujemy,
jakie znaczenie ma dla nas coś, co wydarza się w
naszym życiu. Dokładnie ta sama porażka będzie dla
jednego z nas pechem, dowodem na to, że nic się
nie udaje, a dla drugiego wartościową lekcją,
wyzwaniem itd...

Czas na następne prawo: "The Law of Sowing and
Reaping" - prawo siania i zbierania. Mówi ono po
prostu, że co zasiejesz to zbierzesz. Jest dość
podobne do poprzedniego prawa - np. jeśli
zasiejesz w swoim umyśle pozytywne myśli i
właściwe przekonania - zaczniesz inaczej
postrzegać otoczenie.

Prawo to pokazuje również, że nie ma zbierania bez
siania. Tego niestety oczekują ludzie chcący się
wzbogacić błyskawicznie i bez wysiłku - nieważne,
czy będą w tym celu grali w lotka, dawali się
naciągnąć na jakieś "pewne wygrane" firmom
stosującym marketing bezpośredni, czy też na
systemy zarabiania typu "piramida" (nie mylić z
wielopoziomowym marketingiem - MLM).

Prawo siana i zbierania mówi też więc o cenie
sukcesu - chcesz sukcesu, chcesz osiągnięć -
musisz z góry zapłacić za nie pewną CENĘ.
Przekonuje ono też, że jeśli zasiejesz, to na
pewno zbierzesz - jeśli nie w takiej, to w innej
formie.

Jeszcze jeden, ciekawy sposób patrzenia na to
prawo: to, co w tej chwili zbieramy jest wynikiem
tego, co zasialiśmy w przeszłości. Wszystkie
godziny spędzone bezproduktywnie przed
telewizorem, wszystkie wypalone papierosy,
wszystkie momenty, w których wybraliśmy
natychmiastową przyjemność, zamiast pomyśleć
perspektywicznie - jeśli to zasialiśmy - to
właśnie zbieramy tego owoce. Życie się
akumuluje...

__________________________________________________

Co mogę zrobić w tej chwili, by wykorzystać tę
poradę?
__________________________________________________

Popracuj nad swoimi przekonaniami, nastawieniem.
Uwierz, że świat jest dobry, ludzie są dobrzy,
pieniądze są dobre. Koncentruj swoją uwagę na
pozytywnych aspektach rzeczywistości, a stanie się
ona lepsza (w Twoich oczach)...

Niech Twój wewnętrzny świat będzie szczęśliwy,
spójny, dokładnie taki, o jakim marzysz - a
zobaczysz, że ten zewnętrzny będzie się stopniowo
dopasowywał do Twojej wizji - zarówno dzięki Twoim
działaniom, jak i zmianie tego, na czym skupiasz
swoją uwagę.

Dobra rada: nie karm się negatywnymi
wiadomościami, którymi zasypują nas media lub
przynajmniej nie przejmuj się nimi zbytnio - samo
przejmowanie się nic nie zmieni, a zaszkodzi
Twojemu samopoczuciu.

Wykorzystaj fakt, że życie się akumuluje.
Wykorzystaj go do siania tego, co później chcesz
zbierać. Myśl perspektywicznie i miej na uwadze,
że kiedyś przyjdzie Ci ponieść konsekwencje swoich
dzisiejszych wyborów. Wcześniej czy później
przyjdzie czas zbierania i lepiej zebrać np.
świetną kondycję do późnej starości dzięki
codziennym ćwiczeniom fizycznym, niż raka płuc w
młodym stosunkowo wieku przez palenie
papierosów...


http://Osiagacz.info - bezcenna wiedza, na którą
zawsze masz czas
dodajdo.com

niedziela, 12 sierpnia 2007

W pogoni za szczęściem

autorem artykułu jest Nikodem Marszałek


Don rozwoju osobistego Earl Nightingale i jeden z największych filozofów naszego wieku zapytany kiedyś: skąd wie w jaki sposób dany człowiek służy społeczeństwu odpowiedział, że to całkiem proste wystarczy przejść się jakąkolwiek ulicą, dzielnicą i spojrzeć na domy w których żyją, samochody którymi jeżdżą i ogrody które pielęgnują.

Kilka lat temu byłem człowiekiem, który mówił: mój biznes rozwinie się za kilka miesięcy, ta praca przyniesie prawdziwy zysk za kilka dni, dzisiaj słyszę w czasie konsultacji i przebywając w różnych grupach wiekowych i środowiskowych: będę miał rozmowę o pracę za kilka miesięcy, za kilka tygodni otrzymam odpowiedź, biuro inwestycyjne ocenia mój projekt, teraz muszę czekać - zrobiłem(AM) wszystko co mogłem(AM).

Zanim rozwinę poszczególne myśli odpowiedź sobie na pytanie: czy dajesz z siebie wszystko? Moje pytanie jest szczere. Oglądasz 'kurz' który wydobywa się z opon Twoich znajomych, czy może to wszyscy na około krzyczą: „zwolnij, zwolnij to jest za szybko”. Może to Ja jestem niepoprawnym optymistą, ale widząc i obserwując różnych ludzi mieszkających w przeróżnych miejscach (możesz być pewnym, że to właśnie Ciebie obserwuję) słyszę: nie dzisiaj jutro, może pojutrze teraz nie jest odpowiedni czas to Ty nie słyszałeś? Czekam na ważny telefon w sprawie pracy, zlecenia cokolwiek sobie tutaj wpiszesz to jest zawsze coś, ale nie dzisiaj i nie zależne od tłumaczącej się jednostki.

Ludzie mówią „działam” ja to nazywam: „krokiem minimalnym”. Przecież zadzwoniłem dzisiaj do 10 osób? Tak, a ile umówiłeś spotkań? No wiesz, zero. Wszechświat liczy tylko ruch, który doprowadza do celu. Na początku swojej drogi możesz podpierać się myślami, że coś zrobiłeś lecz nigdy nie zobaczysz końca tej drogi, czy rozumiesz co mam na myśli? Każdego dnia rób wszystko co możesz zrobić w danym dniu bo tak naprawdę liczy się skuteczność poszczególnych czynności, a nie to ile zrobisz.


Dlaczego jedni ludzie posiadają więcej od drugich? Przedstawię najważniejszą zasadę:

a) chcąc posiadać więcej – musisz żądać więcej;

b) gdy żądasz więcej – musisz dać z siebie więcej;

c) dając z siebie więcej – musisz otrzymywać więcej;


Czy już pracujesz? Czy Twój projekt już został przyjęty? Czy twoja książka już została napisana? Czy obraz który namalowałeś jest już wystawiony w galerii? Czy przedstawiłeś szansę biznesową bliskim? Tak czy nie?

Żyjemy dziś w czasach globalnego uśpienia. Mam stabilną pracę, mój biznes przynosi zyski dlaczego mam szukać czegoś: większego, lepszego, szybszego, nowszego. Innowację wprowadziliśmy wczoraj, dobrze co zrobiłeś dzisiaj?

„Ja się cieszę bo jest tak jak jest, a mogło być gorzej” – co te zdanie przypomina i do czego prowadzi?

Najsłabiej dostosowanej jednostce nigdy nie zabraknie chleba, dachu nad głową, opieki medycznej. To jest jedna z przyczyn społecznego konformizmu – czy poznałeś już znaczenie tego słowa? Ja używam pewnej metafory. Wyobraź sobie morze lub ocean, wszystko co znajduję się pod wodą jest dla człowieka śmiertelne, ale są ludzie którzy tam żyją dostosowując się do otoczenia i zasad, tafla wody czyli styczność wody z powietrzem jest pewną zgodą człowieka na życie powyżej najniższego poziomu, ale dużo poniżej jego możliwości, wszystko powyżej jest rajem ludzi dla których wysiłek, praca, planowanie, nieustanne zmiany są radością dnia codziennego.

Większość ludzi mówi, ale jak awansować zmienić swój status, przecież widzę tylko wodę i powietrze żadnych drabin, lin czy wyciągniętej pomocnej dłoni? To jest właśnie podstawowy błąd postój przepełniony myśleniem: czekam aż ktoś mi zapewni, załatwi, zadzwoni, przedstawi, zaproponuję. Jesteś kapitanem swojej łodzi, frachtowca czy nawet krążownika tylko od Ciebie zależy gdzie popłyniesz. Ja mam zlecenie, muszę dopłynąć tam gdzie mi kazano? Jeśli tak, pozostaw okręt i zamień go na łódkę.

Robert Kiyosaki zadał pytanie: pragniesz bogactwa, czy może tylko komfortu? Zig Ziglar powiedział: „ludzie chcieliby żyć komfortowo, ale jedyne osoby które tak żyją to ludzie bogaci”. W "Motywacji bez granic” przedstawiłem to inaczej, cytując siebie: „Stworzenia te budują swoje gniazda wysoko, z bardzo ostrych gałęzi. Dla swoich dzieci tworzą wyściółkę z liści i gałązek. Po pewnym czasie, gdy nadchodzi pora nauki latania, dorosły orzeł wygrzebuje liście i gałązki spod swojego dziecka. Co się dzieje? W krótkiej chwili mały orzełek czuje się niewygodnie i jest zmuszony do tego, aby skoczyć w nieznane”.

Ludzie stosują inne metody, w szczególności na zachodzie, wysokie zasiłki, żebranie, zależność od rodziny i wszechobecna pomoc społeczna. Nigdy więc nie będzie tak źle, aby podnieść swoje czoło i zakasać rękawy do prawdziwego wyzwania bo dzisiaj jest dobrze. My jako gatunek doznając wielkiej straty zaczynamy dopiero dostrzegać nowe możliwości, ukryty potencjał w nas samych i w otaczającym nas świecie. Ludzie żyjący w swojej strefie komfortu nigdy tego nie doświadczą, mówiąc: „Dobrze jest jak jest, to co osiągnąłem dotychczas mówi samo za siebie”. To jest zdanie człowieka nieefektywnego, moje brzmi: „Moje serce przepełnia radość gdy kładąc się spać mawiam z czystym sumieniem, zrobiłem dzisiaj wszystko co mogłem z zasobów jakie posiadałem, jestem bliżej mojego nieba, o tak”.

Osobisty przykład

Kilka miesięcy temu moje narzędzie pracy uległo awarii, a mam na myśli moją bazę danych. Powtarzałem sobie, przez 6 miesięcy zrobię „backup” moich plików - jutro. Dziś zostały słowa: „dzisiaj zaczynam wszystko od nowa”. Dwie nowo napisane książki w Tym jedno opowiadanie, 20 artykułów i dwa seminaria czyli ponad 160 tysięcy wyrazów istnieje gdzieś w kosmosie jako nigdy niezmaterializowane zamierzenia. Kilka osób oraz dwie firmy próbowały odzyskać dane lecz dzisiaj cała sytuacja jest ponurą i mroczną historią z nowym początkiem.

Michael Jordan powiedział: „Zrezygnować możesz jedynie wtedy, kiedy nie masz już nic więcej do dania z siebie” Największym ludzkim szczęściem jest to, że można zawsze zacząć od nowa. Dzisiaj patrzę na to z perspektywy takiej, że tydzień wcześniej wysłałem do wydawnictwa Złote Myśli 10 artykułów, które zostały opublikowane w formie darmowego ebooka pt. „Tajemnice Szczęścia”.

Możesz więcej osiągnąć niż Ci się wydaję. Zmień coś w Twoim życiu, teraz. Trzymając kartkę papieru napisz, co zrobisz dzisiaj w tej właśnie chwili, czego posmakujesz, do kogo zadzwonisz, o co się postarasz? Wykonaj „krok olbrzyma” jak mówi Les Brown „skacz, a siatka się pojawi”. Dzwoń x10 razy więcej, przedstawiaj swój projekt x100 razy częściej. Telewizor wyłącz radio przycisz, skróć sen i popraw ten obraz, tą książkę, przeczytaj ten artykuł. Pisząc, zadaj sobie pytanie: co jeszcze mogę tu napisać, co dodać, co poprawić, czego użyć? Zawsze dawaj z siebie więcej, pamiętaj tuzin to trzynaście świat nagradza ludzi którzy dają więcej niż otrzymują. Wyczerpanie fizyczne następuję wtedy, gdy nic nie widzisz, nie słyszysz i nie czujesz inaczej jesteś gotowy popracować jeszcze wiele godzin.

Musisz odpowiedź na najważniejsze pytanie: czego ostatnio doświadczyłeś nowego? Kogo poznałeś? Co wprowadziłeś do swojego biznesu? Wszechświat nieustanie się zmienia, a Ty? Gdy tylko odkryjesz u siebie pośpiech zatrzymaj się i skup uwagę na wizji tego czego pragniesz i zacznij dziękować, że to otrzymujesz. Praktykowanie wdzięczności zawsze wzmacnia wiarę i odświeża determinację. Strata jest czasem nieunikniona, to właśnie oddalające się chwilowe ciepło domowego ogniska, to klamka którą pocałowałeś wczorajszego dnia, do dysk twardy z danymi których nie odzyskasz (a mówili, że wszystko można odzyskać!) - to wszystko ma sens wtedy gdy podnosisz się z nastawieniem, to jeszcze nie koniec, dopóki nie zwyciężyłem, to jeszcze nie koniec.


Zakończenie

Pielęgnując swój ogród pięknego i słonecznego dnia z wizytą zagości Earl mówiąc, czy Ty mieszkasz w tej dzielnicy, czy Ty jeździsz tym samochodem, Twoje oczy oglądają widok tego ogrodu? Jeśli tak gratuluje Tobie, Twoim bliskim a przede wszystkim twym klientom ponieważ jakość pracy, produktów i usług które oferujesz jest manifestacją Twojego życia wewnętrznego, a ono jest na najwyższym poziomie.

Zapraszam Cię na film pt. "Pursuit of Happyness" w tłumaczeniu "W Pogodni za Szczęściem", scenariusz filmu oparty jest o autentyczne wydarzenia.


Niech Twa muzyka wciąż gra.



--

Odrodzenie Feniksa

Motywacja bez granic




Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl
dodajdo.com

poniedziałek, 30 lipca 2007

Bogata Kobieta "Niezależność finansowa" - ciąg dalszy

I po raz kolejny wracam do książki „Bogata kobieta” Kim Kiyoskai. Jeden z rozdziałów Kim poświęciła na wytłumaczenie co znaczy „niezależność finansowa”. To nie jest dobrze płatne stanowisko czy odłożona duża suma pieniędzy.

Autorka mówi, że większość wiedzy, którą posiada jest wynikiem tego, czego nauczył ją jej mąż Robert. On zaś uczył ją opowiadając o bogatym i biednym ojcu. Biedny ojciec to jego biologiczny ojciec-wykształcony dyrektor departamentu edukacji w stanie Hawaje. Nazywa go tak ponieważ, bez względu na to, ile by nie zarobił, pod koniec miesiąca zawsze mu brakowało pieniędzy. Bogaty ojciec to ojciec przyjaciela Roberta – zwykły człowiek, który zbudował imperium nieruchomości na Hawajach. Zaskakujące jest to, że swój majątek zdobył stosując praktycznie odwrotne sposoby, jakie zalecają „eksperci od finansów”! Wystarczyło mu trochę czasu, edukacji i zdrowego rozsądku. Tak więc Kim przedstawia definicję i zasady działania, które ją doprowadziły do niezależności finansowej. To te same, których bogaty ojciec nauczył Roberta.


„Moje zasady działania”

Kim kupuje i tworzy aktywa, które generują jej przepływ pieniężny. Przepływ pieniężny pokrywa koszty utrzymania. Jeśli miesięczny przepływ pieniężny jest równy lub większy niż miesięczne koszty utrzymania to jest wtedy niezależna finansowo. Nie musi już pracować za pieniądze. Jest wolna pod względem finansowym, ponieważ jej aktywa tworzą przepływ pieniężny i pracują dla niej.

Czy to nie oczywiste?? I jakie wspaniałe :):):)


„Co to są aktywa?”

„Aktywa – jeśli przestaniesz pracować – to coś, co wkłada pieniądze do Twojej kieszeni”. To tłumaczenie bogatego ojca. Bardzo proste. Bo gdybyś Ty dziś przestała chodzić do pracy to skąd miałabyś pieniądze?? .....właśnie - znikąd. Nie miałabyś ich.

Aktywa to na przykład nieruchomości pod wynajem, biznesy, akcje. Musi to być inwestycja, z której regularnie otrzymujesz pieniądze; która generuje dodatni przepływ pieniężny.

Pasywa to według bogatego ojca, coś co wyjmuje pieniądze z Twojej kieszeni. Gdy przestaniesz pracować, twój samochód, opłaty i wszystko inne wyjmowałyby pieniądze z twojej kieszeni. A więc najważniejsze, żeby nauczyć się rozróżniać aktywa od pasywów. Pasywa zabierają Ci pieniądze,aktywa tworzą dodatni przepływ pieniężny.

Inwestować można z dwóch powodów – dla uzyskania przepływu pieniężnego albo zysku kapitałowego. Zysk kapitałowy to jednorazowy dochód. Aby realizować zysk kapitałowy musisz sprzedać swoją inwestycję albo aktywa. Przepływ pieniężny otrzymujesz tak długo, jak jesteś właścicielem danych aktywów, gdy je sprzedasz, kończy się przepływ pieniężny. Uzyskany w ten sposób dochód jest zyskiem kapitałowym.

Kim pisze, że niezależność finansowa to dla niej WOLNOŚĆ. Jest wolna i może robić, co chce. Nie istotne czy będzie to życie pełne relaksu czy kolejna biznesowa przygoda. Ma wybór, bo jest wolna finansowo. Ma wybór, bo nie musi pracować na pieniądze. Jest wolna, bo ma czas. I rzeczywiście jest to JEJ CZAS.

Tak długo jak MUSISZ pracować, nie jesteś wolna. Możesz CHCIEĆ pracować, ale to jest czymś zupełnie innym niż konieczność zarabiania pieniędzy. Jeśli MUSISZ codziennie robić coś, żeby mieć pieniądze, to nie jesteś wolna. Przepływ pieniężny to pieniądze co miesiąc – nie ważne czy pracujesz czy nie.

Głównym celem jest sytuacja, w której więcej pieniędzy do ciebie wpływa niż odpływa w postaci kosztów utrzymania. Trzeba kupować i tworzyć aktywa, które generują taki przepływ pieniężny, na który nie trzeba już pracować. Tak właśnie działają aktywa.

Dla Kim zyski kapitałowe to korzyść drugoplanowa. Ponieważ zyskujesz jednorazowo pieniądze i gdy je wydasz musisz zająć się kolejną inwestycją. Znowu coś kupujesz i znowu sprzedajesz. Pieniądze znów są wydawane i tak naprawdę nigdy nie jesteś wolna. Dlatego ona i jej mąż postanowili kupować i tworzyć aktywa, które pokryją ich comiesięczne koszty utrzymania. Dobra strona takiego planu jest taka, że nie potrzeba na to ogromnej sumy pieniędzy.

Kim tłumaczy, że skupia się na dwóch rzeczach przy inwestowaniu. Na przepływie pieniężnym i na zwrocie z inwestycji (ROI)


„Czym jest zwrot z inwestycji?”

Zwrot z inwestycji to nic innego jak zwrot z zainwestowanych przez Ciebie pieniędzy. Jest to kwota, jaką przynoszą Ci pieniądze, które zainwestowałaś. Ile pieniędzy płynie do mojej kieszeni. Roczny przepływ pieniężny podzielony przez sumę zainwestowanym pieniędzy to właśnie zwrot z zainwestowanych pieniędzy.

Droga, którą szła Kim doprowadziła ją do finansowej niezależności. To nie jest nic skomplikowanego. Kim mówi, że jest to prosta droga, jednakże niekoniecznie łatwa. Na wszystko potrzeba czasu i umiejętności. Nie da się odnieść sukcesu w jeden dzień. Ale Kim zapewnia, że gdy zobaczysz swój przepływ pieniężny wszystko przestanie być skomplikowane i stanie się dobrą zabawą.

Jeśli więc jest to prosty sposób - co powstrzymuje Cię od podjęcia działania?? Jaką ty masz wymówkę?? Nie masz czasu? Nie potrafisz inwestować? Nie znasz się na tym? Bzdura. Ja też tak myślałam. Okazuje się, że mogę znaleźć czas, że mogę się tego wszystkiego nauczyć. Wystarczyło tylko znaleźć powód, dla którego chcę to zrobić. Chcę być wolna i szczęśliwa. Chcę być niezależna finansowo. I chcę mieć zawsze wybór.



Pozdrawiam

Magdalena Batorowicz

dodajdo.com

wtorek, 24 lipca 2007

Efekt motyla

"Za każdym razem, gdy mrugasz, poruszają się gwiazdy."
Emerson

Edward Lorenz zapoczątkował to jakieś pół wieku temu.

Źródło - wikipedia http://pl.wikipedia.org/wiki/Edward_Lorenz

W roku 1963 Lorenz zbudował równania opisujące zjawiska atmosferyczne, które udowodniły iż niewielka zmiana w jednym z punktów atmosfery może być przyczyną wielkich zmian w innym jej obszarze. Stwierdził wtedy, że nawet ruch skrzydeł motyla w Singapurze może wywołać burzę nad Karoliną Północną w USA. Od tamtego czasu fakt, że niezwykle małe zaburzenia mogą prowadzić w rezultacie do rewolucyjnych zmian w różnych dziedzinach nauki, zwykło się nazywać "efektem motyla".

Do bardzo podobnych wniosków doszedł W. Edwards Deming. Stworzył on "ruch na rzecz kontroli jakości". Odegrał on tak wielką rolę w historii, że gazeta "U.S. News & World Report uznała go jednym z "dziewięciu ukrytych punktów zwrotnych historii". Po ponad 50 latach badań statystycznych wskazał on, że każdy proces ma swój początek i koniec. Skupiając swoją uwagę na procesie początkowym i dbając o jego prawidłowy przebieg, można zagwarantować przynajmniej 85% pożądanych wyników. Jeśli zajmiemy się 15 początkowymi procentami czegokolwiek, pozostałe 85 procent pojawi się bez wysiłku.

Źródło - "Jednominutowy milioner" Mark Victor Hansen, Robert G. Allen
dodajdo.com

piątek, 20 lipca 2007

Siła myśli.

Do tej pory tylko ja pisałem na tym blogu. Chciałbym, aby wywiązała się jakaś dyskusja na temat "Siła Myśli".

Czy myśl ma siłę sprawczą?
Czy myśl to jakiś rodzaj energii?

Przyglądając się bliżej my też jesteśmy czystą energią, bo przecież składamy się z cząsteczek a one z atomów a atomy to energia.

Czy kształtując myśl, czyli wysyłając energię można fizycznie wpłynąć na atomy jakiegoś innego ciała stałego?


Zachęcam do dyskusji na dany temat, wg mnie można sporo ciekawych przemyśleń wysunąć.

Pozdrawiam
Michał Batorowicz
dodajdo.com

środa, 18 lipca 2007

Turniej CASHFLOW


W sobotę 14 lipca 2007 roku odbył się największy w Europie turniej Cashflow. Spotkanie miało miejsce w Warszawskim hotelu HILTON. Łączna liczba uczestników przekroczyła 500 osób.
Gośćmi specjalnymi byli Robert i Kim Kiyosaki.

Prawdę mówiąc przed turniejem w grę Cashflow grałem tylko raz i nie spodziewałem się wygranej. Niemniej jednak jestem zadowolony z uczestnictwa w turnieju. To przyjemne uczucie zobaczyć na żywo człowieka, który spowodował wielkie zmiany w moim myśleniu.


dodajdo.com

Jak przekonać kogoś, aby zadbał o swoją finansową przyszłość?

Na to Pytanie nie ma jednej, prostej odpowiedzi. Nieraz zmagałem się z tym problemem. Jak przekonać kogoś i jednocześnie nie wyjść na natręta. Jest to tym bardziej trudne, ponieważ w Polsce temat pieniędzy ciągle jest niechętnie poruszany w śród znajomych.

Robert Kiyosaki w swojej książce "Kto zabiera Twoje pieniądze?" w jednym z rozdziałów napisał:

--------------------------------------
Największa obawa Amerykanów

Podczas jednej z moich pogadanek młoda kobieta podniosła rękę i zapytała:
- Dlaczego ultrawysokie zyski są takie ważne? Dlaczego nie można stawać się bogatym powoli? I dlaczego w ogóle pieniądze mają tak ogromne znaczenie? Czy bycie szczęśliwym nie jest ważniejsze?
Za każdym razem, gdy mówię o pieniądzach i stawaniu się bogatym, zawsze wśród słuchaczy znajdzie się ktoś o nastawieniu, które ja nazywam cyniczną postawą opartą na stwierdzeniu: „pieniądze nie są ważne". Tym razem byłem przygotowany. Uśmiechnąłem się i rozdałem artykuł z dziennika USA Today. Gazeta przeprowadziła ankietę i odkryła, że „wizja wyczerpania się pieniędzy wywołuje wśród Amerykanów największy strach". Ich główną obawą nie jest nowotwór, przestępczość czy wojna atomowa. Nowym największym strachem jest dla nich wizja wyczerpania się pieniędzy, gdy będą już w podeszłym wieku. Bardzo obawiają się również długiego życia bez pieniędzy. Większość Amerykanów zdaje sobie sprawę, że system ubezpieczeń społecznych i państwowe ubezpieczenie zdrowotne mogą nawet nie dotrwać do czasu, gdy oni będą potrzebowali pomocy na stare lata.

Pozwoliłem, aby ta młoda kobieta przeczytała artykuł grupie, a ja w tym czasie napisałem na tablicy „Finansowa gra". Poniżej narysowałem następujący schemat:




Gdy już przebrzmiały ostatnie słowa artykułu, zapytałem:
- Czy wiedziała pani, że do końca 2010 roku 78 milionów Amerykanów skończy 65 lat lub więcej? Co trzeci nie ma planu emerytalnego.
- Słyszałam o tym. Ale dlaczego nazywa pan to grą?
Wziąłem oddech, wskazałem na kolumnę „Wiek" na tablicy i powiedziałem:
- Gra często dzieli się na kwarty. Na przykład mecz profesjonalnego futbolu amerykańskiego rozgrywany jest w 15-minutowych kwartach. Wielu ludzi opuszcza szkołę w wieku około 25 lat i planuje przejść na emeryturę, mając 65 lat. Oznacza to, że finansowa gra, w którą gramy, trwa 40 lat, czyli jedna kwarta to 10 lat. Mamy nadzieję, że w ciągu tych 40 lat zarobimy i odłożymy wystarczająco dużo pieniędzy na emeryturę. Ja byłem w stanie wydostać się z tej gry na początku 3. kwarty, w wieku 47 lat. Moja żona Kim zwyciężyła w swojej grze, mając 37 lat, tuż po zakończeniu 1. kwarty. Czy rozumie pani, co mam na myśli, mówiąc o tej grze?
Młoda kobieta pokiwała twierdząco głową, cały czas ściskając w ręku artykuł z USA Today.
- A jeśli nie mają wystarczająco dużo pieniędzy i pracują po 65. roku życia, to nazywa pan to „dogrywką" - upewniła się.
- Zgadza się. Właściwie to może im to wyjść na dobre, ponieważ praca sprawi, że będą zdrowsi. Różnica jednak polega na tym, czy muszą, czy chcą pracować.
- A „koniec czasu" oznacza, że mimo iż żyjemy, to fizycznie nie jesteśmy już w stanie pracować.
- To prawda - odpowiedziałem, skinąwszy głową. - Czy zechce mi pani powiedzieć - nie podając mi swojego wieku - w której kwarcie
finansowej gry pani się teraz znajduje i czy nadal pani gra, czy już pani w niej wygrała? - zapytałem.
- Mogę panu powiedzieć, ile mam lat. Mam 32 lata, co plasuje mnie
w 1. kwarcie pańskiej finansowej gry.
Po chwili przerwy powiedziała:
- I daleko mi do zwycięstwa. Jestem pogrążona w długach związanych z kredytem studenckim, z opłatami za dom, za samochód, z podatkami i zwyczajnym codziennym życiem. To wszystko zabiera większą część moich zarobków.
Pozwoliłem, żeby jej słowa odbiły się echem po sali. Po długiej ciszy zacząłem mówić:
- Dziękuję za szczerość. A gdyby zaczynała pani 4. kwartę - powiedzmy miałaby pani 55 lat- i dopiero co straciła pani dużo pieniędzy na giełdzie, czy byłoby panią stać na inwestowanie długoterminowe? Czy mogłaby pani sobie pozwolić na kolejny spadek koniunktury na rynku? Czy mogłaby pani pracować i czekać, podczas gdy pani pieniądze zarabiałyby niecałe 10% rocznie?
- Nie - usłyszałem w odpowiedzi.
- Czy teraz pani rozumie, dlaczego ważne jest, żeby mieć wystarczająco dużo pieniędzy, oraz dlaczego zwiększanie własnej inteligencji finansowej i generowanie większych zysków w krótszym czasie przy mniejszym ryzyku ma tak ogromne znaczenie?
Potwierdziła skinieniem głowy.
Chcąc dobitniej przedstawić moją myśl, zapytałem:
- Czy teraz jest dla pani jasne, dlaczego uzależnianie swojej finansowej przyszłości od wahań rynku papierów wartościowych nie ma większego sensu? Czy teraz pani rozumie, dlaczego przekazywanie swoich pieniędzy obcym ludziom, którzy usiłują odgadnąć, jakie akcje będą dobre, a jakie złe, nie jest zbyt mądrym działaniem? Czy ma to jakikolwiek sens, by ciężko pracować i z wiekiem płacić coraz wyższe podatki, aby potem uświadomić sobie, że nic nam nie zostało po ciężko przepracowanym życiu?
- Nie - odparła.
Wiedząc, że zrozumiała, dlaczego przejęcie kontroli nad własnymi pieniędzmi w celu osiągnięcia wyższych zysków jest ważne, dodałem cicho:
- I czy rozumie pani, dlaczego największym strachem Amerykanów jest wizja wyczerpania się pieniędzy, gdy będą już w podeszłym wieku?
- Tak - przyznała drżącym głosem. - Moi rodzice są przerażeni tym, że za kilka lat będą musieli zamieszkać razem ze mną. Także się tego boję. Bardzo ich kocham, jestem ich jedynym dzieckiem. Mam męża i trójkę dzieci. Zastanawiam się, w jaki sposób będziemy mogli pozwolić sobie na utrzymanie naszej rodziny i moich rodziców, gdy się zestarzeją, i jeszcze odłożyć coś na edukację dzieci i naszą emeryturę?

--------------------------------------

Po przeczytaniu tego rozdziału na pewno łatwiej jest przekonać kogokolwiek, że zadbanie już teraz o naszą przyszłość jest niezmiernie ważne.
dodajdo.com

środa, 11 lipca 2007

Historia pewnego ołówka

Chłopiec patrzył, jak babcia pisze list. W pewnej chwili zapytał:
- Piszesz o tym co ci się przydarzyło? A może o mnie?
Babcia przerwała pisanie, uśmiechnęła się i odpowiedziała:
- To prawda, piszę o tobie, ale ważniejsze od tego, co piszę, jest ołówek, którym piszę. Chcę ci go dać, gdy dorośniesz.
Chłopiec z zaciekawieniem spojrzał na ołówek, ale nie zauważył w nim nic szczególnego.
- Przecież on niczym się nie różni od innych ołówków, które widziałem!
- Wszystko zależy od tego, jak na niego spojrzysz. Wiąże się z nim pięć ważnych cech i jeśli je będziesz odpowiednio pielęgnował, zawsze będziesz żył w zgodzie ze światem.

Pierwsza cech: możesz dokonać wielkich rzeczy, ale nigdy nie zapominaj, że istnieje dłoń, która kieruje twoimi krokami. Ta dłoń to Bóg i to On prowadzi cie zgodnie ze swoją wolą.

Druga cecha: czasem muszę przerwać pisanie i użyć temperówki. Ołówek trochę z tego powodu ucierpi, ale potem będzie miał ostrzejszą końcówkę. Dlatego naucz się znosić cierpienie, bo dzięki niemu wyrośniesz na dobrego człowieka.

Trzecia cecha: używając ołówka, zawsze możemy poprawić błąd za pomocą gumki. Zapamiętaj, poprawianie nie jest niczym złym, przeciwnie, jest bardzo ważne, bo gwarantuje uczciwe postępowanie.

Czwarta cecha: w ołówku nieważna jest drewniana otoczka, ale grafit w środku. Dlatego zawsze wsłuchuj się w to, co dzieje się w tobie.

Wreszcie piąta cecha: ołówek zawsze pozostawia ślad. Dlatego miej świadomość tego, co robisz.



Fragment zaczerpnięty z książki "Być jak płynąca rzeka" Paulo Coelho
dodajdo.com

Bogata Kobieta - ciąg dalszy

Zastanawiam się, czy zainteresowałam choć jedną osobę książką, która mnie tak bardzo zafascynowała? Mam cichą nadzieję, że tak. Ja, po lekturze, zmieniłam całkiem nastawienie i spojrzenie na swoje życie. Dostrzegłam wiele błędów myślenia, które popełniałam. Jak wiele z nas trzymałam się stereotypów, które wpaja się nam już od małego. Warto to sobie uświadomić. Warto uczyć się i zmieniać swoje życie. Wziąć je w swoje ręce. I dążyć do osiągnięcia szczęścia, wolności i niezależności finansowej. Naprawdę wszystkim tego życzę. Aby dostrzegli, jaki mają wpływ na swoje życie. I dlatego chcę się z Tobą podzielić tym, co sama już wiem. Ciągle się uczę, ciągle czytam i dowiaduje się więcej, ale gwarantuję Ci, że po przeczytaniu książki „Bogata kobieta” Kim Kiyosaki zmieni się i Twoje życie, jeśli tylko wykażesz odrobinę chęci i zrozumiesz, że warto mieć kontrolę nad swoim życiem oraz że warto być niezależną finansowo i nie martwić się o jutro :)

Dlatego postanowiłam opisać w skrócie to, co Kim Kiyosaki zawarła w swojej książce. Przedstawię Ci pokrótce na czym to polega. Może tak zachęcę Cię do zainteresowania się tym głębiej.


„Życie przynosi nam wszystkim nieoczekiwane i niespodziewane wyzwania. Ta książka pokaże Ci, w jaki sposób możesz polegać na sobie samej w obliczu jakiegokolwiek wyzwania. Bez względu na to, skąd pochodzisz, jakie masz wykształcenie, ile masz obecnie pieniędzy czy jaką masz wymówkę, książka ta pokaże Ci, jakiej odwagi potrzebujesz, żeby zmienić swoje życie”.


Przedmowy do jej książki napisali jej mąż Robert Kiyosaki i jej wieloletnia przyjaciółka i partnerka w biznesie Sharon Lechter. To właśnie we trójkę stworzyli firmę Rich Dad, która odniosła niesamowity sukces (więcej o Rich Dad na stronie www) Kim nauczyła się inwestowania od swojego męża. Robert w przedmowie pisze: „Jeśli chodzi o inwestowanie, to jedynie nauczyłem ją (Kim) tego, czego mnie nauczył bogaty ojciec. Dzisiaj jest o wiele lepszym inwestorem niż ja. Przygotowuje transakcje o wiele większe niż te, które ja dotąd przeprowadziłem. Jest kobietą, która zawdzięcza wszystko samej sobie. Jest bogatą kobietą”.

Kim w książce uczy Cię jak zacząć inwestować. Zrobiła to sprytnie i ciekawie na przykładzie spotkań ze swoimi przyjaciółkami. Opisuje jak po trzydziestu latach spotyka się z nimi i jak próbuje zachęcić je do zmiany życia. Sprawia to, że książkę czyta się naprawdę łatwo i przyjemnie, nie jest to kolejny „podręcznik” z ciężkimi i niezrozumiałymi terminami. Można wczuć się w postać którejś z kobiet opisywanych przez Kim.

We wstępie Kim tłumaczy dlaczego kieruje książkę tylko do kobiet. Jej pasją jest zachęcanie pań do zdobycia finansowej niezależności. Wierzy, że kluczem do wolności kobiet jest w pierwszej kolejności zdobycie finansowej wolności. Mówi, że ona sama nie znosi, kiedy ktoś mówi jej, co ma robić. Dlatego warto zacząć inwestować, żeby móc kierować swoim życiem. Kim podkreśla, jak ważne jest to, by być przygotowanym na wszelką ewentualność, że istotne jest zdanie sobie sprawy z tego, od kogo zależna jest Twoja finansowa przyszłość. Wylicza wymówki, którymi zasłaniają się kobiety, tłumacząc dlaczego wolą nie inwestować. „Mój mąż się o mnie zatroszczy” „zbyt ciężko pracuje” „nie mam czasu” „nie mam pieniędzy” „nie jestem wystarczająco mądra” i wiele, wiele innych. Ale czy tak naprawdę mężczyzna, rodzina, firma lub rząd mogą zapewnić Ci byt w przyszłości.............? Ja, tak samo jak Kim, uważam, że nie. Nie warto na to liczyć. Kim namawia do podjęcia decyzji: finansowa niezależność czy finansowa zależność. To świadomy wybór każdej z nas. Przejmując kontrolę nad swoją finansową przyszłością, zdobywasz wolność, która sprawi, że będziesz tym, kim chcesz być.





Pozdrawiam serdecznie i zapraszam do czytania kolejnych artykułów z serii "Bogata Kobieta"

Autor: Magdalena Batorowicz

dodajdo.com

Czytaj i bogać się

autorem artykułu jest Nikodem Marszałek


Czytaj i bogać się


„Nie wyobrażam sobie, bym mogła być osobą, którą dziś jestem, gdyby nie książki. Książki stały się synonimem wolności. Pokazują one, że możesz otworzyć drzwi i przejść na drugą ich stronę”
Oprah Winfrey


„Nie każdy człowiek czytelnik jest przywódcą, ale każdy przywódca musi być czytelnikiem” Harry Truman



Często mówi się, że geniusz to osoba obdarzona nadprzyrodzoną inteligencją, niesamowitą wewnętrzną siłą, boską wręcz kreatywnością. Nie, to są tylko wymówki osób, które tłumaczą sobie swoją przeciętność, brak zorganizowania, marnotrawiony czas oraz brak celowości i kierunku w swoim życiu. Bycie geniuszem jest decyzją, tak jak samo osiągnięcie sukcesu jest konsekwencją decyzji. Słyszymy, że od autorytetu do geniuszu jest bardzo bliska droga, ale tylko nieliczne autorytety są geniuszami, zastanawiałeś się dlaczego?

Na jednym z wykładów w których uczestniczyłem, zapisałem sobie takie oto słowa:

„Jeśli osoba pragnie zostać autorytetem, musi czytać 2 godziny dziennie, przez 365 dni w roku przez 7 lat." Pomyśl, gdy przeczytałeś ostatnio jakąś książkę czy zmieniła coś w Tobie, czy dowiedziałeś się czegoś wartościowego? Jaką przewagę ma osoba która czyta 1 książkę rocznie, od osoby która czyta 50 może nawet 100 książek w roku? Możemy uczyć się na różne sposoby, słuchając, oglądając jednak nic nie zastąpi książki. Ponieważ możesz zwiększyć prędkość swojego czytania nawet kilkunastokrotnie, niestety słuchając wykładu, oglądając w telewizji lub na żywo, nie możesz tego uczynić. Zastanów się przez chwilę, czy warto byłoby przeczytać książkę na temat szybkiego czytania, czy warto byłoby ukończyć kurs szybkiego czytania?

Polecam Ci książki ludzi którzy piszą na temat szybkiego czytania i prowadzą kursy. Z pewnością zainwestowali parę lat swojego życia, skorzystaj z ich rad, pomysłów i idei. Ludzie genialni to tacy, którzy wykorzystują czas innych ludzi. Spójrz, gdybyś chciał czuć się lepiej sam ze sobą i poznać swoją psychikę lepiej czy pójdziesz na 5 letnie studnia psychologiczne? Czy nie sądzisz, że lepiej byłoby przeczytać kilka książek na ten temat. Oczywiście, że w przytoczonym przeze mnie przypadku lepiej przeczytać kilka książek i ukończyć jakiś kurs lub seminarium. Najważniejszym w naszym życiu jest czas oraz umiejętność wykorzystania czasu innych ludzi.

Czy znasz prawo praktyki? Wiesz co ono mówi? Jeśli powtarzasz coś ciągle, staje się nawykiem. Chcesz być pozytywny, entuzjastyczny, pragniesz szybciej czytać, cokolwiek to będzie czego chcesz jeśli będziesz tylko to powtarzał, ciągle i od nowa, stanie się to twoim nawykiem. Żeby wytworzyć nawyk potrzebujesz 21 dni. Możesz stosować różne metody, lecz nie ma trwalszej od dwudziesto jednodniowego wysiłku. To, że będziesz się czuć niekomfortowo, czytając dwie godziny dziennie, będziesz czuł się niewygodnie, wszyscy wokoło będą powtarzać, że są ważniejsze rzeczy. Mówię Ci to od serca – Twój wysiłek jest wart tego, jeśli chcesz zostać autorytetem lub geniuszem.



Musisz odpowiedzieć sobie i zastosować się, do poniższych punktów:

1. Zadaj sobie pytanie, w jakiej dziedzinie życia chciałbyś osiągnąć mistrzostwo, co lubisz robić, czym zajmujesz umysł w wolnej chwili?

2. Gdy już wybrałeś dziedzinę lub specjalność. Kup wszystkie książki jakie są na dany temat, jeśli nie masz wystarczającej ilości pieniędzy, zrób spis wszystkich książek z danej dziedziny. To mogą być nawet tysiące, ale prawdopodobnie na początek zrobisz listę przynajmniej 50 książek. Gdy masz listę ustal priorytety, od której książki zaczniesz swoją drogę i na której tą drogę skończysz, dlaczego? Ponieważ wraz z Twoim rozwojem będą się pojawiać nowe książki, może nawet bardziej fascynujące i ekscytujące. Kazałem Ci napisać listę 50 książek zaraz na początku, abyś skupił się na podstawach i nie odrzucał tego co postanowiłeś zaraz na początku, ponieważ to będzie liczyło się dopiero w przyszłości. Wiem dzisiaj, że gdy przeczytasz połowę książek ze swojej listy, ona już będzie wzbogacona o następną ilość.

3. Wstawaj jedną godzinę wcześniej. Musisz czytać jedną godzinę rano, najlepiej zaraz po przebudzeniu, gdy umysł jest najbardziej chłonny. Nie po królewskim śniadaniu, nie po prysznicu. Wstajesz, przeciągasz się, idziesz do łazienki następnie siadasz w fotelu i w ciszy czytasz przez jedną godzinę (bez muzyki, bez radia czy telewizji).

4. Zastanów się, czy mógłbyś czytać w autobusie (może czasem warto odłożyć samochód) w czasie przerw w pracy. Poświęć program telewizyjny, próżne plotki ze znajomymi - potrzebujesz jeszcze tylko jednej godziny na czytanie.

5. Wiesz po czym poznać dobrego czytelnika? Po podkreśleniach, pytaniach, własnych wyjaśnieniach. Kup sobie jasny gruby flamaster i podkreślaj linijki, akapity. Pod koniec książki napisz, co takiego w Tobie zmieniła, czego Cię nauczyła? Zobaczysz, że zaglądając po latach, będziesz zdziwiony, że zaznaczyłeś te fragmenty bo gdy będziesz ją czytał drugi raz, zaznaczysz całkiem nowe. To nazywa się zmiana lub raczej ewolucja intelektualna.



Eksperci na świecie mawiają, że w ciągu 3 lat czytając dwie godziny dziennie książki tylko z jednego zagadnienia, stajesz się automatycznie autorytetem w danej dziedzinie. Po następnych dwóch latach stajesz się ekspertem, dodając jeszcze 2 lata jesteś ekspertem na skalę międzynarodową. Pomyśl po 7 latach, angażując się bez końca przeczytasz ponad 700 książek. Jak myślisz dlaczego Anthony Robbins zrobił taką karierę bo przeczytał 700 książek! Czy on jest genialny – nie! Czy Richard Bandler jest genialny – nie sądzę, ale wiem na pewno, że przeczytał wszystkie książki oraz artykuły na temat psychologii i psychiatrii, jest z pewnością ponadprzeciętnym czytelnikiem, gdy zadawałem pytanie największemu wówczas autorytetowi od motywacji – jak zostać najlepszym mówcą motywacyjnym na świecie, wiesz co usłyszałem? Bądź wpierw najlepszym czytelnikiem jakiego znał świat, a reszta przyjdzie sama.



Czy robiąc to co robisz dzisiaj, inwestując co miesiąc pewną sumę pieniędzy, jak będziesz się czuł po 3, 5 czy 7 latach? Co będziesz sobą reprezentował? Ile będą Ci płacić za korzystanie z Twojej wiedzy? Pamiętasz jak pisałem w poprzednim artykule: „Będąc geniuszem” o czynniku zastąpienia, czy myślisz, że on się zwiększy? Pomyśl ile świetnych idei, pomysłów, myśli, technik, metod jest zawartych w książkach. Ile z nich podwyższy Twój standard życia, zwiększy jakość życia ludzi z tobą współpracujących, rodziny, dzieci.

Korzystaj z wiedzy ekspertów. Sam jestem autorem dwóch książek i wiem, że każda dobra książka jest napisana na kanwie przynajmniej 75 innych książek i lat doświadczeń! Czy to nie cudowne, że jedna książka może zaoszczędzić jeden nawet dwa lata Twojego życia jeśli nie jest powiązana z dziedziną w której się nie specjalizujesz!



Wiesz jak wygląda sprawa w Kanadzie? Pięćdziesiąt procent absolwentów, nie przeczytało w swoim dorosłym życiu żadnej książki, która nie była science fiction czy romansem? Co to oznacza? Zatrzymali się na tym czego nauczyli się na studiach. Na pewno słyszałeś takie słowa: ten młodszy ma lepszą posadę, nikt nie chcę zatrudniać starszych, pominięto mnie przy awansie? Jak myślisz ile zarabia ekspert, ile zarabia autorytet międzynarodowy? Powiem Ci tylko, że więcej niż myślisz, dlaczego tyle zarabiają? Bo są geniuszami bo są super inteligentni? Nie, byli tylko lepszymi czytelnikami, każdego dnia inwestowali proporcjonalną sumę czasu do osiągniętego dziś sukcesu.



Seniorzy inwestują 50 godzin tygodniowo tylko na oglądanie telewizji, dzieci których połączenia w mózgu tworzą się 3 razy szybciej od ludzi starszych od 14 do 30 godzin. Spójrz przecież to są od 1 do 2 dni tylko w danym tygodniu. Nawet będąc na początku 'wolnym' czytelnikiem i tak jesteś w stanie przeczytać 4 książki w miesiącu. Nie będę się z Tobą bawił, zrobię to samo co robi Richard Bandler powiem tylko: To Ty decydujesz o swojej przyszłości, to Ty decydujesz czy czujesz się dobrze czy źle, to Ty decydujesz czy osiągniesz szczyty dawno zasypanych gór, to Ty decydujesz na co przeznaczasz Swój czas! Wiedz jedno, Ja nie przyjmuje żadnej wymówki bo Wiedza to Potęga, a żadna technika na świecie nie da Ci takiej pewności siebie jak właśnie wiedza którą posiadasz. Pozostawię Cię również z myślą Sokratesa: „Życie niepoznane, jest nie warte życia”.

Do zobaczenie na szczycie

Nikodem Marszałek


--

Odrodzenie Feniksa

Motywacja bez granic




Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl



dodajdo.com

piątek, 6 lipca 2007

Tylko dla kobiet - niezależność finansowa

Zastanawiałam się długo jak napisać coś, co mogłoby chociaż w niewielkim stopniu oddać moje uczucia i emocje po przeczytaniu tej książki. „Bogata kobieta” Kim Kiyosaki to niezwykła lektura. W moim przypadku zmieniła bardzo wiele. I jestem przekonana, że w wielu innych też. Teraz mam już wizje jak może wyglądać moje życie. Wiem co chcę osiągnąć, żeby być wolną i szczęśliwą. Bo wiadome jest, że pieniądze nie dają szczęścia, ale umożliwiają zdobycie rzeczy, które nas uszczęśliwiają.



Ale zacznijmy od początku.


Kim Kiyosaki jest inwestorem, jak jej mąż Robert Kiyosaki, autor wielu książek (m.in. „Bogaty ojciec, biedny ojciec”). W swojej książce opisuje jak osiągnęła swój sukces i uczy jak każda z nas może to zrobić. Dlaczego książka tylko dla kobiet? Autorka pokazuje jak bardzo kobiety różnią się od mężczyzn w dziedzinie inwestowania. Pokazuje i wytyka błędy myślenia i problemy z jakimi kobiety zmagają się przez całe swoje życie. ujawnia, jak wiele kobiet oddaje całe swoje życie na ręce męża. Finanse i wszystko, co z nimi związane. Uświadamia nam, że boimy się tym zająć, że często brakuje nam chęci, czasu .... i że robimy sobie wymówki, żeby tylko nie dotarło do nas jak bardzo jesteśmy zależne. A przede wszystkim, Kim podkreśla jak ważne w życiu jest przygotowanie na wszelką ewentualność. Bo to prawda, że nie rozmyślamy codziennie o tym, co może nam się złego przydarzyć .... ale taka jest prawda - na każdego niespodziewanie może spaść jakaś tragedia. I wtedy okazuje się, że nie mamy żadnego zabezpieczenia finansowego.


Po przeczytaniu książki dotarło do mnie, że nigdy nie zastanawiałam się konkretnie nad tym wszystkim. Wydawało się oczywiste, że pójdę gdzieś do pracy, co miesiąc będę miała jakąś wypłatę .... jak każdy. Ale teraz widzę, że wcale tego nie chcę. Nigdy nie chciałam. Każdy kolejny rozdział książki uświadamiał mi, jak bardzo chcę być niezależna finansowo i wolna.


„Pomyśl o tym. Bycie wolną i niezależną pod względem finansowym oznaczałoby, że już nigdy nie będziesz musiała pracować za pieniądze, ponieważ co miesiąc ze swoich inwestycji otrzymujesz ich wystarczająco dużo, żeby pokryć swoje koszty utrzymania. Czyli twoja zamożność jest nieskończona, bo nigdy się nie wyczerpuje.”


I dlatego postanawiam się uczyć. Będę zagłębiać się w te wszystkie tajemnicze jak dotąd słowa z zakresu inwestowania i zdobywać wiedzę, która pomoże mi inwestować i zdobywać moje pierwsze pieniądze. I w ślad za słowami Elizabeth Cady Stanton „Kobieta zawsze będzie zależna, chyba że ma swoje własne pieniądze.” będę dążyła do mojej niezależności.





Pozdrawiam
Magdalena Batorowicz
.
.
dodajdo.com

poniedziałek, 2 lipca 2007

Warto się tu zatrzymać i porozmyślać.

Daję Ci dziś powietrze...
Będę dziś chronił Twoje życie,
Znowu zaświeci słońce :-)
Tylu ludzi Cię kocha... i ja
Będę dziś znowu przy Tobie...
Przez wszystkie dni...
aż do skończenia świata...

Twój... na zawsze...

Jezus
dodajdo.com

sobota, 30 czerwca 2007

Dlaczego ludzie tak rzadko osiągają sukces?

autorem artykułu jest Piotr Waydel


Sukces w życiu osiągają najczęściej ludzie o szerokich horyzontach, silnej potrzebie działania, myślący kreatywnie, postępujący w sposób niestandardowy. Stale poszukują nowych możliwości i nowych rozwiązań.

Tymczasem ogromna większość populacji działa w sposób standardowy. Powiela postępowanie swoich rodziców, znajomych, czy wzorców poznanych z mediów. Podstawową przyczyną tego jest wychowanie, szkoła i naturalny instynkt naśladowczy. Wydaje im się, że najłatwiej i najbezpieczniej powielać znane i sprawdzone metody.

Małe dziecko jest ciekawe świata. Pyta, docieka, próbuje różnych rozwiązań i poszukuje swojej drogi. Najczęściej jest strofowane, zbywane i sprowadzane do porządku.
W tym okresie, najczęściej pokazuje mu się również różne wzory do naśladowania typu:
Zobacz, jaki Jacuś jest grzeczny.
Poukładał zabawki, nie zadaje niepotrzebnie pytań, nie rozebrał zabawki na części, żeby zobaczyć, co w środku.
Itd.
Tłumi się w ten sposób naturalną ciekawość i kreatywność dziecka.

Jeszcze gorzej jest w szkole. Z racji bezmyślnie pojętej demokracji i równości, wszystkich niezależnie od zdolności i predyspozycji uczy się tego samego, równając poziom do najmniej zdolnych jednostek. Zwalczany przy tym jest każdy objaw indywidualnego myślenia. Wszyscy muszą myśleć i interpretować tak samo. Pełna standaryzacja.

Nacisk kładziony jest przede wszystkim na jednostronne przekazywanie konkretnego zasobu informacji od nauczyciela do ucznia. Taki sposób nauczania tworzy z ucznia bierną jednostkę z podstawowym zasobem wiadomości. Najważniejsze w takiej szkole to zaliczyć, zdać, nauczyć się na pamięć, zdobyć odpowiednią ilość punktów, a nie dogłębnie zrozumieć, żeby potrafić wykorzystać wiedzę do rozwiązywania najróżniejszych problemów, jakie przyniesie życie. Nagradzane stopniami jest wyłącznie przyswojenie, nawet bezmyślne, zadanej wiedzy i to w podanej postaci.

Nie uczy się aktywności umysłowej i kreatywności, ani podejmowania prób różnych metod rozwiązywania problemów. A przecież w życiu umiejętność skutecznego radzenia sobie w trudnych sytuacjach jest o wiele ważniejsza od wiedzy książkowej, którą zawsze można (i trzeba) uzupełniać. Nawet z myślących jednostek taka szkoła może wyprodukować ludzi, którzy potrafią tylko wykonywać polecenia, a nawet potrzebują rady jak zaplanować sobie życie.

Namacalnym dowodem tego jest niewielki odsetek osób, które podejmują samodzielne decyzje życiowe i pracują dla siebie, a nie na kogoś, kto za nich myśli i teoretycznie zabezpiecza byt. Takie szkoły nie tylko nie rozwijają kreatywności, ale niszczą ją, tak jak i próby niezależnego myślenia oraz wszelką indywidualność.

Nagrodą za punkty i stopnie jest dostawanie się do coraz wyższych szkółek, które stosują te same metody. Tylko specjalizacja jest coraz węższa.

Wyższe uczelnie zamiast wypuszczać absolwentów o szerokich horyzontach, kreatywnym myśleniu, zmotywowanych i przygotowanych do sprostania wszelkim wyzwaniom, kształcą zasobniki wąskiej wiedzy encyklopedyczno-historyczno-technicznej, które nijak się mają do potrzeb i wyzwań rynku. Tacy ludzie często nie potrafią poradzić sobie z najprostszym problemem, który wykracza poza ich wąską specjalizację i wymaga twórczego myślenia, działania i poszukiwania.

Nic dziwnego, że zamiast poszukiwać swojej drogi życia, pełnej problemów, wyzwań i sukcesów, próbują znaleźć etat w dowolnej firmie, gdzie ktoś inny będzie za nich myślał i decydował.

Pocieszeniem, wsparciem i wytłumaczeniem dla nich jest fakt, że wszyscy w otoczeniu bliższym i dalszym robią tak samo. Często nie przychodzi im nawet do głowy, że życie może wyglądać inaczej.

Wiedzy można się nauczyć z książki czy Internetu w dowolnej chwili, ale nic nie może zastąpić kreatywności i twórczego myślenia. Nic też nie zastąpi straconych szans rozwoju tych zdolności w najbardziej aktywnym okresie życia dziecka.

A przecież tak łatwo jest zorganizować dowolne zajęcia w formie połączenia zabawy, nauki i konkursów. Takie ćwiczenia zorganizowane jako twórcza burza mózgów i wykorzystujące wszelkie dostępne metody stymulacji myślenia twórczego, nawet tak proste jak sześć kapeluszy, rozwijają kreatywność, poszerzają horyzonty myślowe i pozwalają w przyszłości „wziąć się za bary” z dowolną przeciwnością losu na zasadzie, że nie ma rzeczy niemożliwych, a tylko nieodpowiednie rozwiązania.

Takie zajęcia są przydatne w każdym wieku. Nawet w przypadku już ukształtowanych i sformatowanych standardowo jednostek, wyjałowionych przez system z kreatywności, pozwalają na szersze spojrzenie i zorientowanie się, jak wiele jest możliwości i rozwiązań. Może stać się to impulsem, który zmieni całe życie.



Piotr Waydel


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl
dodajdo.com

środa, 27 czerwca 2007

Bogata Kobieta

Chcąc czy nie chcąc jestem w to wplątana. Siedzę po uszy :) Chcąc czy nie ciągle słyszę o psychologii sukcesu, pracy nad sobą, zarabianiu pieniędzy, kiedy to one na nas ciężko pracują, a nie my na nie. Chcąc czy nie, kiedyś i mnie musiało dopaść. Być żoną Michała to nie lada wyzwanie :)
W ramach wyjaśnienia- zawsze wierzyłam w to, co robi Michał. Zadziwiało mnie to z jaka pasją do tego podchodzi. Z jaką fascynacja opowiada o kolejnych niesamowitych rzeczach. Ale nigdy nie myślałam, że i ja w to się zaangażuje; że ja też będę tak zafascynowana.

A pomogło mi w tym uświadomienie sobie, że wcale nie lubię pracować o określonych godzinach, że nie chce całego swojego dnia poświęcać na zarabianie pieniędzy i nie mieć czasu dla siebie. A poza tym dotarło do mnie, że lubię długo spać i jestem leniwa :) :) :) I jeszcze jedno – nie lubię, gdy ktoś mówi mi co mam robić. Wtedy zazwyczaj robie na odwrót. Odkryć to wszystko pomógł mi Michał. W sumie wiedziałam to, ale nie widzę powodu, dla którego warto się przyznać, że jest się leniem :) I właśnie teraz już wiem, że nie mogę zajmować sie czymś, co mnie nie interesuje, bo nie przyniesie to dobrych efektów. I gdy Michał po kolejnym szkoleniu wrócił tak podekscytowany i zaczął opowiadać o inwestowaniu pieniędzy i o wszystkim czego się tam dowiedział, zauważyłam, że interesuje mnie to bardziej niż cokolwiek innego. Po czym Michał, chcąc jeszcze bardziej wcisnąć mnie w temat, kupił mi książkę......

„BOGATA KOBIETA. Poradnik inwestycyjny dla kobiet” Kim Kiyosaki

I wpadłam. Książka jest niesamowita. Czytam jak zahipnotyzowana. Jednocześnie sprawdzając w internecie kolejne rzeczy na temat inwestowania. Chcę się dowiadywać i uczyć na ten temat jeszcze więcej i więcej. Książka napisana jest tak, że czyta się ją niemalże jednym tchem. Poza tym, nie jest kolejnym „podręcznikiem” ze skomplikowanymi określeniami i terminami. Autorka opowiada jak sama zaczynała „bawić się” w inwestowanie, a poza tym zdradza kilka ważnych tajemnic, o których my kobiety nie zawsze mówimy głośno.
Zapewniam, że po przeczytaniu kilku stron, nie zostawisz już tej książki. I zaczniesz myśleć o inwestowaniu. Szczerze i gorąco polecam.

Jeśli Michał pozwoli :) - napiszę po skończeniu lektury. A teraz kawka i do czytania :):):) bo chcę być kobietą wolną i niezależną :)

Pozdrawiam,
Magda :) żona
dodajdo.com

wtorek, 26 czerwca 2007

Etat

autor: Tomekkt

Czy w dzisiejszych czasach etat wystarcza



Praca na etat jest dzisiaj marzeniem wielu tysięcy młodszych i starszych Polaków. Jest to w końcu coś „stałego” i „bezpiecznego”, coś, co daje gwarancję stałych dochodów na ustalonym poziomie- niekiedy bez jakiejkolwiek pracy ze strony pracownika.>


Wielu naszych rodaków decyduje się nawet na opuszczenie kraju i poszukiwanie szczęścia za granicą, zakładając z góry, że w Polsce „nie da się dobrze zarobić”. Mogę zgodzić się z tym twierdzeniem, ale tylko pod warunkiem, że mówimy o pracy na etat. Zgadzam się z tym, że praca „na umowę” jest w naszym kraju mało satysfakcjonująca finansowo - zwłaszcza praca biurowa czy w urzędach państwowych.


Nie potrafię jednak zrozumieć powszechnej niechęci Polaków do innych form zatrudnienia, zwłaszcza jeżeli nie jest ono związane z pracą na etat.


Jak bowiem wygląda statystyczna kariera „etatowca”. Na początku jest radość i szczęście, że mamy pracę, kilka tygodni trwa wdrożenie się do niej, zapoznanie z możliwościami awansu zawodowego i finansowego, ze stosunkami panującymi w miejscu pracy.


Z własnego doświadczenia i obserwacji wiem, że pierwsze problemy pojawiają się po kilku miesiącach (latach, tygodniach- każdy może wpisać swój własny okres czasu) kiedy to pensja zaczyna być dla nas za mała (podwyżka to raczej obce słowo dla większości naszych pracodawców), a przecież wpływu na wysokość naszego wynagrodzenia nie mamy żadnego. Zaczynamy zauważać faworyzowanie jednych pracowników kosztem innych, konkursy wygrywane przez osoby nie spełniające warunków podanych w ogłoszeniach itd., itp.


Znam dziesiątki osób, które są bardzo niezadowolone z posiadanego przez nie poziomu wynagrodzeń czy (oraz) wykonywanej pracy, ale na tym się kończy ich „bunt”. Nie podejmują żadnych działań zmierzających do zmiany istniejącego stanu rzeczy. Liczą na zmiany na lepsze, na cud, na wystąpienie sprzyjających zbiegów okoliczności, ale te mogą- i najczęściej tak jest- nigdy nie nadejść.


Niektórzy, choć bardzo nieliczni, próbują tworzyć i rozkręcać „coś” poza godzinami pracy.


Ze mną było podobnie. Pracowałem na etacie 8 lat, w kilku firmach, na różnych stanowiskach (miałem wtedy dobrą ponoć pensją jak na nasze krajowe warunki). Impulsem była dla mnie podwyżka w pracy. Podwyżka, której nie dostałem, podczas gdy dostały ją osoby, które nie zasłużyły na to bardziej ode mnie (argumentacja była taka, że skoro zarabiam więcej niż inni, to reszta musi mnie „doganiać” z zarobkach)... To była ta iskra, która zapaliła w moim umyśle pragnienie zmienienia czegoś w swoim życiu.


Doszedłem do wniosku, że nie mam już na co czekać- mam rodzinę, ponad trzydzieści lat i żadnych perspektyw na rozwój w swojej ówczesnej pracy. Już nigdy więcej– myślałem sobie- takich chwil rozczarowań, uczucia niesprawiedliwości i zniechęcenia. Co z tego, że pracowałem ciężko i długo (bynajmniej nie 8 godzin dziennie), skoro wystarczało to jedynie na podstawowe potrzeby. Na życie z dnia na dzień. Nie o tym myślałem kończąc studia i rozpoczynając swoją „karierę” zawodową.


Nie był to na pewno pierwszy impuls do działania, ale tym razem moje bojowe nastawienie nie skończyło się na myśleniu. Zacząłem działać. Zacząłem wertować portale internetowe z ogłoszeniami o pracę i proponujące różnego rodzaju „biznesy”. Spotykałem się ze znajomymi, którzy prowadzili własną działalność i którzy z lepszym lub gorszym skutkiem ale funkcjonowali na rynku. Odpowiedziałem na dziesiątki ogłoszeń prasowych i internetowych. Byłem bardzo zdesperowany i zdeterminowany żeby zmienić pracę.


Myślałem przy tym dwutorowo- chciałem zmienić pracę etatową, jednocześnie szukając czegoś, czym mógłbym zajmować się poza pracą. Okazało się, że nie znalazłem „stałej” pracy, której warunki byłyby lepsze niż te które posiadałem.


W związku z tym, mimo że mojego dotychczasowego pracodawcy miałem szczerze dosyć, postanowiłem dać sobie jeszcze rok-dwa na to, żeby przez ten czas stworzyć i rozwinąć alternatywne źródło dochodu. Wydawało mi się to idealną sytuacją dla osoby w moim położeniu.


Skupiłem się więc na poszukiwaniu zajęcia dodatkowego, które w przyszłości miało mi dać podwaliny do tak wyczekiwanej przeze mnie wolności i satysfakcji z pracy i zarobków. Szukałem więc dalej.


Minęły owe dwa lata, które wyznaczyłem sobie jako graniczny termin mojej pracy na etacie. W tym czasie próbowałem naprawdę wielu zajęć, szukając tego, które dawałoby mi satysfakcję i pieniądze. Zajmowałem się m.in. II i III filarem, pośrednictwem kredytowym, marketingiem sieciowym, sprzedażą bezpośrednią, szkoleniami. Ukończyłem kilkanaście szkoleń, które pozwoliły mi na zdobycie wiedzy, której wcześniej nie miałem, a dzięki której powoli ale systematycznie moje umiejętności sprzedażowo-marketingowo-szkoleniowe rosły.


Pracując jeszcze ciągle cały czas na etat, stawałem się coraz spokojniejszym, coraz bardziej zadowolonym z życia człowiekiem. W końcu doszedłem do takiego etapu, że nawet ewentualne zwolnienie mnie przez pracodawcę nie zmieniało nic jeżeli chodzi o moje finanse, ponieważ zarabiałem więcej pracując „dodatkowo”.


Teraz, z perspektywy czasu wiem, że było warto. Naprawdę, o wiele inaczej pracuje się na etat mając świadomość, że nie jest to jedyne źródło utrzymania. Jeżeli naprawdę chcesz zmienić coś w swoim życiu, to warto „przemóc się” i spróbować poświęcić godzinę-dwie dziennie na uzyskanie dodatkowego dochodu.


Znam ludzi, którzy od razu rzucają się „na głęboką wodę” rzucając pracę i otwierając własną działalność. Ja bałem się tak zaryzykować i poszedłem nieco okrężną drogą. Jedyne czego teraz żałuję to to, że nie zrobiłem tego wcześniej. Ale widocznie to nie był wtedy „mój czas”.

----------

Fascynują mnie zagadnienia związane z dochodem pasywnym, rozwojem osobistym i niezależnośćią finansową.

----------

Ten artykuł pochodzi z serwisu Artykularnia.pl - źródła darmowych artykułów do przedruku!

dodajdo.com

poniedziałek, 18 czerwca 2007

To była jedna z moich lepszych inwestycji.

Cześć,

długo zastanawiałem się przed podjęciem tej decyzji. W końcu, to nie mała kwota. Ale chęć poznania możliwości, zarobienia tylu pieniędzy nie dawała mi spokoju. Drążyłem temat. Miałem troszkę szczęścia, ponieważ wiedziałem, że mój znajomy z warsztatów "Master Copywriting" już w to zainwestował. Pozostało mi tylko poprosić go o opinię. Zobacz co mi napisał:

----------------------------------------------------
Witaj Michale,

nie wiem, czy moja opinia nt. tego szkolenia będzie obiektywna, ponieważ było ono pierwszym, gdy zacząłem mieć coraz bardziej dość swojej pracy wśród politycznych przeciwników prywatyzacji Zakładów Azotowych w Tarnowie-Mościcach i Zakładów Azotowych Kędzierzyn.
Na szkolenie do A. Fesnaka i F. Staniszewskiego trafiłem w sierpniu 2006 r. Wtedy jeszcze nic nie wiedziałem o zagadnieniach praktycznego stosowania ekonomii, więc szkolenie było dla mnie przełomowym.

Na tym szkoleniu byłem wyrodkiem na państwowej posadzie, bo praktycznie wszyscy mieli swoje firmy i właściwie chcieli się nauczyć, jak inwestować pieniądze w nieruchomości.
Trochę później dowiedziałem się, że byli też ludzie, którzy wśród uczestników robili obserwacje, kogo wyłuskać do współpracy lub pracy dla swojej firmy.

Na szkoleniu nie straciłem. Za te 1800 zł zrozumiałem, jak funkcjonują kredyty, kupiłem mieszkanie, na którym powinienem wyjść "na czysto" prawie 30000 zł, a więc mam przebitkę jakieś 15:1. Jestem pewien, że to nie ostatnia moja transakcja w nieruchomościach.

Na szkoleniu poznałem generalną zasadę biznesu, o której nie wiedziałem: inwestujemy pieniądze cudze, a nie swoje. Wbrew pozorom jest to bardzo ważna dla mnie nauka i choćby z tego powodu uważam, że szkolenie warte było tych pieniędzy.

Wiedza i doświadczenie wyniesione z tego seminarium pozwoliły mi zaoszczędzić kilkadziesiąt tysięcy złotych na kredycie, który brałem na swoją pierwszą inwestycję.

Gdy wyciągasz kalkulator finansowy i zaczynasz się nie zgadzać z przedstawicielem banku co do wysokości odsetek i opłat, to tamten mięknie, bo nie jest na taką sytuację przygotowany.

Dzięki szkoleniu poznałem też kilkoro ciekawych ludzi. Mogę więc stwierdzić z pełnym przekonaniem, że dla mnie było to bardzo opłacalne przedsięwzięcie.

Z radosnym pozdrowieniem

Jerzy Kostowski
www.szansadlaciebie.pl

----------------------------------------------------

Po takiej rekomendacji nie miałem już żadnych oporów.
Odrazu wpłaciłem kasę.
Udało mi się jednak zaoszczędzić połowę kwoty.
Ty też możesz mieć możliwość uczestnictwa w tym seminarium za pół ceny.
W moim przypadku Urząd Gminy zasponsorował mi połowę, ponieważ wszystkim swoim pracownikom zwracają 50% poniesionych kosztów na edukację.

Poproś swojego pracodawcę o dofinansowanie.

Co możesz zrobić z zaoszczędzonymi pieniędzmi (935zł) ?

Wpłać je na fundusz inwestycyjny oprocentowany na 20% w skali roku i dokładaj co miesiąc po 200zł. Najlepiej zrobić jakieś stałe zlecenie przelewu. Następnie zapomnij o tym koncie na następne 30 lat. Po upływie tego czasu zajrzyj na konto i uśmiechnij się, bo masz tam tylko 4.954.573,86zł.
Dlaczego tylko?

Bo wpłacając 600 zł miesięcznie możesz zarobić aż 17.000.000zł ... ;)

Prawda, że fajnie? :)

Takie sumy naprawdę otwierają oczy. Jestem wdzięczny Andrzejowi i Frankowi, że robią coś tak wspaniałego za tak naprawdę, marne grosze, bo czym jest 1870 zł w porównaniu z 5 mln ??? A dodatkowo, liczenie tego na kalkulatorze finansowym, który jest wliczony w cenę seminarium, zajmuje ok 10 sek.


Pozdrawiam najserdeczniej jak tylko potrafię
Michał Batorowicz

PS. Andrzej i Franek to wspaniali ludzie. Posiadają rewelacyjne poczucie humoru. Na seminarium uzupełniają się na wzajem. Franek emanuje wielkim spokojem, bardzo przyjemnie się jego słucha. Andrzej zaś to wielki temperament. Podczas obcowania z nimi człowiek podnosi swoją wartość, która utrzymuje się bardzo długo, jeśli nie do końca.

PS2. Szczegóły seminarium możesz poznać klikając tu --> Seminarium
albo wejdź na stronę: http://www.kursy-finansowe.pl/?tra=4677953a8354d
dodajdo.com

wtorek, 12 czerwca 2007

Skoro już o pieniądzach...

Zacząłem troszkę poważniej myśleć o przyszłości. Biorę we własne ręce przyszłość swoją i mojej rodziny.
Wiem, że trzeba się kształcić całe życie.
Dlatego będę uczestnikiem seminarium "W jaki sposób sfinansować zakup nieruchomości z minimalnym lub zerowym wkładem? - edycja XXXI '07" . Mam zamiar zdobyć tam niezbędne umiejętności, aby zacząć przygodę z inwestowaniem.

W drodze do sukcesu trzeba ciągle się rozwijać i kształcić. Zapamiętaj to:
rozwijaj swoją inteligencję finansową.

Dla tych, którzy na serio myślą o swojej przyszłości i wolą żeby pieniądze pracowały na nich a nie na odwrót, polecam ciekawe książki i grę CASHFLOW Roberta Kiyosaki
dodajdo.com

Pieniądze i Szczęście

W dzisiejszym artykule chciałbym poruszyć temat pieniędzy. A raczej szczęścia i pieniędzy.

Czy pieniądze dają szczęście? Czy bez pieniędzy można być szczęśliwym?

Niektórzy twierdzą, że pieniądze i szczęście to wręcz dwie wykluczające się rzeczy.


Prawda jest taka:

Pieniądze są bardzo ważne w naszym życiu. Bardzo ułatwiają naszą egzystencję. Wyobraź sobie sytuację, gdyby nie było pieniędzy..... Musielibyśmy wymieniać się towarami. A to dość uciążliwe jak sądzę. Dlatego pieniądze to wspaniały wynalazek. Oczywiście, wszystko jest dobre, co jest w dobrych rękach. Są ludzie, którzy nie potrafią zarządzać pieniędzmi, jak to się mówi – pieniądze się ich nie trzymają. Nie potrafią oszczędzać, a gdy dostaną zastrzyk dużej kasy, wydają bez zastanowienia, nie zauważając nawet kiedy i jak stracili wszystko. Są też ludzie, którzy pod wpływem pieniędzy bardzo się zmieniają. Stają się zarozumiali i skąpi. Stają się po prostu źli. Pieniądze wymagają mądrego właściciela. Wtedy zostają przy nim i nie wpływają źle na jego życie.


Z mojego punktu widzenia pieniądze same w sobie nie dają szczęścia. Ale to, co możesz za nie kupić to już całkiem inna sprawa. Wyobraź sobie taką sytuację, gdy leżysz gdzieś na plaży, obok Ciebie bliska osoba. Jesteś w stanie spełnić jej każde życzenie. Oboje jesteście szczęśliwi.

Kolejna sytuacja. Jedziesz starym samochodem do pracy czy gdziekolwiek indziej. Oczywiście jest gorąco, nie masz klimatyzacji, temperatura w chłodnicy niebezpiecznie rośnie, a w dodatku w silniku zaczyna coś podejrzanie stukać. Czy nie czułbyś się szczęśliwszym, gdybyś miał tyle pieniędzy, żeby kupić sobie nowe auto prosto z salonu? Twoja rodzina też byłaby szczęśliwsza, ponieważ byłbyś wcześniej w domu, bo prawdopodobnie to stukanie okazało się poważniejsze niż myślałeś.


Co z tego wynika? Zarabiaj jak najwięcej i nie patrz na to co mówią inni, że bogaci to źli ludzie. Ja bym powiedział, że bogaci są nawet lepszymi ludźmi. Mądrzy ludzie nie zadręczają nikogo swoimi problemami i nikomu nie zazdroszczą, a jak wiadomo ta energia jest zaraźliwa. Bogaci przeznaczają więcej pieniędzy na cele charytatywne. Bez pieniędzy nie dałoby się wykarmić biednych dzieci i nie można by było kupić im ubrań.

Ciężko jest się przestawić na takie myślenie. Sam kiedyś toczyłem wewnętrzną wojnę pt. „Czy będąc bogatym, mogę być dobrym i szczęśliwym” . W końcu odnalazłem odpowiedź na to nurtujące mnie pytanie, a brzmi ona „TAK”. Jednak zanim poznałem odpowiedź musiałem przeczytać kilka mądrych książek.


Jeszcze raz powtarzam:

Trzeba być mądrym, żeby być szczęśliwie bogatym. Wtedy osiągniesz sukces na całej linii.

dodajdo.com

sobota, 2 czerwca 2007

Opuść strefę komfortu.

Tak, tak dobrze przeczytałeś. Jeśli chcesz osiągnąć szczęście i niezależność finansową, musisz opuścić strefę komfortu.

Komfort zabija! Jeśli w życiu masz takie cele jak wygoda i komfort, to nie najlepiej widzę twoją przyszłość. Masz za to zagwarantowane dwie rzeczy. Pierwsza z nich to: nigdy nie będziesz bogaty. Druga to: nigdy nie będziesz szczęśliwy. Szczęścia nie można osiągnąć bez wcześniejszych poświęceń lub wyrzeczeń. Poświęć chwilowe przyjemności na ciężką pracę nad sobą aby w przyszłości dało to o wiele większe plony. Bądź dobrym gospodarzem samego siebie. Opuść strefę komfortu dzisiaj aby w przyszłości czerpać z tego ogromne korzyści. Szczęście przychodzi wtedy, gdy jesteśmy w swoim naturalnym stanie wzrostu i wykorzystujemy cały swój potencjał.

PS. Mała rada dla Ciebie. Jeśli będziesz tylko czytał te artykuły i nie stosował ich w życiu, to uwierz mi, nic w Twoim życiu się nie zmieni. Ponadto czytaj dużo książek.
dodajdo.com

Żona o mnie ;)

Michał poprosił mnie o napisanie jego krótkiej charakterystyki..... tylko jak go scharakteryzować w kilku zdaniach? To wydawało mi się niemożliwe! Ale spróbowałam.

Krótko napisałabym, że jest wspaniałym człowiekiem. I to by wystarczyło :) Ma w głowie tyle niezwykłych pomysłów i tyle zaskakujących myśli, że nawet ja nie wiem skąd on je bierze.... :) Odkąd zajmuje się psychologią sukcesu zmienił się. Jest jeszcze bardziej ambitny i zdobywa wszystko, co tylko zaplanuje. To naprawdę niesamowite, ale taki jest. Jest ciekawy całego świata i chce wiedzieć wszystko o wszystkim. A przede wszystkim chce zdobyć wszystko. W dobrym znaczeniu tego określenia. Chce, żebyśmy byli szczęśliwi i dlatego pracuje nad sobą non stop. Jest dobry w tym co robi. Zajmując się motywacją, psychologią sukcesu, robi to, co lubi i wychodzi mu to niesamowicie. Zadziwia mnie po tysiąc razy dziennie swoimi przemyśleniami i kolejnymi niezwykłymi pomysłami. To wyjątkowy człowiek, który chce osiągnąć w życiu bardzo wiele.

A przede wszystkim to wspaniały mąż i przyjaciel.

Magda :) żona